Europejski Bank Centralny utrzymał stopy procentowe w strefie euro. Stopa refinansowa wciąż wynosi 4,5 proc., a depozytowa 4,0 proc. Rynek oczekiwał takiej decyzji, biorąc pod uwagę niedawne jastrzębie komentarze ze strony bankierów. Rynki wyceniają w tym roku 100 pb. obniżek stóp procentowych EBC w tym roku, przy 96-proc. szansie na pierwszą obniżkę w czerwcu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
EBC nie zmienił stóp. "Apetyt na cięcia nie jest zbyt mocny"
Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl zauważa, że to kolejne posiedzenie EBC, na którym utrzymano obecne stopy. Rada podjęła swoją decyzję pomimo danych z gospodarki - w IV kw. 2023 r. PKB Eurolandu się skurczyło, a inflacja konsumencka w rok po odnotowaniu wartości dwucyfrowych obniżyła się poniżej 3 proc.
"Apetyt na cięcia jest jednak zbyt mocny. Członkowie Rady Prezesów, podobnie zresztą jak przedstawiciele Fed, nie chcąc dopuścić do zbyt szybkiego poluzowania warunków finansowych mogącego zagrozić powodzeniu walki z inflacją, zaczęli tonować rynkowe oczekiwania" - wyjaśnia Bartosz Sawicki.
Przypomniał też, że podczas Światowego Forum Ekonomicznego w Davos zwolennik restrykcyjnej polityki Robert Holzmann zasugerował, że rozważanie cięć jest przedwczesne i mogą się one nie zmaterializować w całym 2024 r. "Równie radykalna nie była już prezeska Christine Lagarde, która wskazała połowę roku jako najbardziej prawdopodobny termin pierwszej redukcji. Mimo jasnego przekazu władz monetarnych, które mając na szali swoją wiarygodność, nie mogą pozwolić na przedwczesne luzowanie, inwestorzy wciąż wierzą w bliskość obniżek" - stwierdza analityk.
Na konferencji prasowej Christine Lagarde podkreślała, że Rada Prezesów uznaje dyskusje o terminie luzowania za przedwczesne, a dla kształtu polityki kluczowy pozostanie rozwój sytuacji gospodarczej. Powtórzenie dobrze znanej formułki nie przekonało rynków do znaczącej korekty wyceny, która dodałaby euro wiatru w żagle - ocenia analityk.
Ekspert podkreśla też, że EBC znajduje się w dość nietypowej sytuacji. "Stopy procentowe były podnoszone, gdy gospodarka balansowała na krawędzi recesji. Tymczasem koszt pieniądza będzie redukowany, gdy koniunktura zacznie dźwigać się z dołka. Języczkiem u wagi może być rynek pracy. Dynamika wynagrodzeń nie minęła jeszcze szczytu, a liczne sektory zmagają się z chronicznymi trudnościami w obsadzeniu wakatów. Budżety gospodarstw domowych odczuwają także ulgę po pierwszej, ostrej fazie hamowania inflacji" - stwierdza.
Podkreśla też, że dowody stopniowego ożywienia powinny studzić nadzieje na bardzo głębokie cięcia i tym samym w dwójnasób wspierać euro. "Prognozy Cinkciarz.pl zakładają, że długoterminowy trend wzrostu wartości euro w relacji do dolara, który obecnie podlega korekcie, nie załamie się na dobre. W szerszym horyzoncie wspólna waluta powinna zyskiwać także w relacji do franka i funta. Nasz fintech spodziewa się stopniowego wzrostu EUR/USD w kierunku 1,15, który sprawi, że pod koniec roku USD/PLN znajdzie się w okolicach 3,65" - zauważa.
Złoty może zyskać
Podkreśla też, że polska waluta nie powinna być zagrożona. "Złoty jako tzw. satelita tradycyjnie zaliczany jest do grona głównych beneficjentów przyspieszenia wzrostu gospodarczego na Starym Kontynencie. Poza tym obniżki głównych banków centralnych mogą zmaterializować się nieco później, niż dziś zakładają to inwestorzy, ale są nieuniknione" - ocenia Bartosz Sawicki.
Fintech Cinkciarz.pl zakłada jednocześnie, że RPP ma przestrzeń do co najwyżej symbolicznej obniżki. Oznacza to, że polityka pieniężna z balastu złotego zamieni się w najbliższej przyszłości w jego atut. Spodziewamy się nieznacznego pogłębienia przez EUR/PLN ubiegłorocznych spadków i osiągnięcia w czwartym kwartale przez kurs euro pułapu 4,25 zł.