Nad rynkiem finansowym zawisły czarne chmury obaw o potencjalne konsekwencje ewentualnego bankructwa chińskiego developera Evergrande. China Evergrande (wcześniej Hengda) to deweloper, który sprzedawał nieruchomości osobom o średnich i wyższych dochodach, działając w ponad 280 miastach.
Sytuacja płynnościowa giganta pogarszała się od jakiegoś czasu. Deweloper stosował przedsprzedaż na szeroką skalę i stosowała oraz udzielał coraz wyższych rabatów, aby utrzymywać przypływ gotówki na potrzeby regulacji bieżących zobowiązań.
Ponad 1,5 mln osób złożyło wkłady na nowe nieruchomości, których budowa wciąż się jeszcze nie rozpoczęła. Zobowiązania Evergrande przekraczają 300 mld dolarów, a kierownictwo firmy sugeruje, że wkrótce nie będzie ona w stanie regulować swoich zobowiązań. Obligacje tego dewelopera posiadają w portfelach inwestorzy z całego świata.
Niekontrolowany upadek Evergrande może mieć poważne reperkusje dla szeregu branż. Zdaniem ekonomistów Banku Pekao, problemy sektora deweloperskiego w Chinach mogą przynieść załamanie na rynku budowlanym i przecenę szeregu surowców powiązanych z budownictwem (stal, aluminium, miedź). Przecena cen nieruchomości to także potencjalne zagrożenie dla sektora bankowego.
To szersze zjawisko
Analitycy Pekao zwracają też uwagę, że sytuacja na chińskim rynku nieruchomości może być odzwierciedleniem szerszego globalnego zjawiska, czyli poszukiwania atrakcyjnych stóp zwrotu.
"W wielu gospodarkach ultra-ekspansywna polityka banków centralnych (niskie stopy, luzowanie ilościowe) powoduje zwiększony napływ kapitału na rynek nieruchomości, co ma reperkusje gospodarcze i społeczne" - czytamy w analizie ekonomistów Pekao.
"Coraz częściej podnoszą się głosy, że wzrost cen nieruchomości może wykluczyć z posiadania własnego mieszkania całe pokolenie. Młodzi ludzie mają obecnie statystycznie mniejsze szanse na posiadanie własnego lokum niż ich rodzice, a ceny najmu w dużych miastach także dynamicznie rosną w skali globalnej" - czytamy dalej.
Zbyt duży aby upaść?
Na rynku pojawiają się sprzeczne spekulacje, co do możliwej interwencji chińskich władz wobec spółki Evergrande. Chociaż sytuacja pozostaje rozwojowa - w najbliższy czwartek okaże się na ile deweloperski gigant może nadal regulować zobowiązania.
Zobacz też: Kupują już na etapie "dziury w ziemi". Podpowiadamy, jak sprawdzić dewelopera, aby nie stracić
Nie brak też opinii, że chińscy decydenci mogliby podjąć systemowe działania mogące zapobiec rozlaniu się problemów Evergrande na cały rynek długu korporacyjnego - tu warto będzie śledzić zaplanowane na jutro posiedzenie Ludowego Banku Chin, zwraca uwagę Marek Rogalski, główny analityk walutowy DM BOŚ.
Analitycy doszukują się też podobieństw między Evergrande a amerykańskim Lehman Brothers. Ten wielki bank inwestycyjny kilkanaście lat temu zbankrutował, co uznaje się za jedną z przyczyn globalnego kryzysu lat 2008-2009.