Gdyby ktoś zapytał mnie, jak wyglądają i smakują polskie truskawki, opisałabym te, które pamiętam z dzieciństwa: niezbyt duże, ciemne i słodkie. Dziś ciężko znaleźć takie owoce, a przynajmniej nie ma ich tu, gdzie najczęściej robię zakupy, czyli na warszawskiej Woli.
– W sprzedaży już ich pani nie znajdzie. Nie opłaca się. Rolnicy czasem je uprawiają, ale raczej na swoje potrzeby. Ale można kupić sadzonki i spróbować uprawiać samemu – mówi sprzedawczyni w pobliskim warzywniaku.
Zaglądam na Forum Ogrodnicze. Okazuje się, że nie tylko ja tęsknię za tą odmianą. "Moja mama ma starą odmianę Senga Sengana – jak do tej pory nie znam lepszej i smaczniejszej” – czytam w jednym z wpisów.
"Kiedyś były takie truskawki drobne, ciemnoczerwone, słodziutkie i bardzo aromatyczne (…). Od wielu, wielu lat nie widziałam ich w sprzedaży, bo pewnie nie opłaca się produkować i zbierać takiej drobnicy. Ale ten smak pamiętam do dzisiaj” – pisze inny użytkownik Forum.
– Chodzi o odmianę Senga Sengana. To stara odmiana, która ma co najmniej 60 lat. Ona miała tę sentymentalną zaletę, że była bardzo pachnąca, miała malutkie ciemne owoce. Bardzo lubiliśmy je też z tego powodu, że zrobiony z nich kompot czy dżem był w kolorze intensywnie czerwonym. Przetwory z nowoczesnych odmian są jaśniejsze, bledsze – mówi dr hab. Monika Bieniasz z Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie.
– Natomiast ta odmiana niestety jest też bardzo delikatna i niesamowicie wrażliwa na choroby grzybowe. Jeżeli chcielibyśmy dalej ją uprawiać, to musielibyśmy stosować dużo środków chemicznych – dodaje.
Teoretycznie można uprawiać ją też w sposób ekologiczny, bez wspomagania chemicznymi środkami ochrony roślin. Jednak wtedy wydajność produkcji jest bardzo niska i po prostu ciężko na niej zarobić.
Hodowla twórcza truskawek (czyli krzyżowanie i szukanie nowych odmian) poszła więc w kierunku odmian, które będą bardziej odporne na choroby grzybowe, a szczególnie na szarą pleśń, która zagraża hodowanym blisko ziemi truskawkom. – Druga linia hodowli poszła w kierunku dużej plenności, czyli zwiększenia wydajności. Chodzi o to, żeby producent, który uprawia truskawkę, mógł z tego żyć – mówi Monika Bieniasz.
Oprócz względów ekonomicznych znaczenie miały też upodobania konsumentów. Co prawda mamy sentyment do małych i ciemnoczerwonych owoców Senga Sengana, jednak ekspertka zwraca uwagę, że w rzeczywistości chętniej wybieramy truskawki, które są większe, jaśniejsze i bardziej błyszczące. Ten trend przyszedł z Zachodu. Po prostu takie owoce wyglądają na świeższe.
Konsumenci chętniej sięgają też po truskawki, które nie wymagają czyszczenia z ziemi. Na straganach czy w marketach mają prezentować się tak, jakby od razu były gotowe do jedzenia. A konsument nie życzy sobie piasku między zębami. Nowsze odmiany są więc uprawiane wyżej, dalej od ziemi. Dzięki temu są nie tylko mniej narażone na choroby, lecz także mniej zanieczyszczone.
Zobacz też: Truskawki na wagę złota. To może być koniec letniego przysmaku. "Najgorszy sezon od 30 lat"
Wraz z nowymi odmianami wydłużył się też okres, w którym można je kupić. – Dawniej uprawialiśmy w Polsce truskawki, które zaczynały owocować w czerwcu, a kończyły w lipcu. Hodowcy znaleźli jednak takie odmiany, które mają zdolność do wiązania kwiatów i owoców przez cały sezon. Duża grupa producentów przerzuciła się na truskawki, które zaczynają owocować na początku sezonu, a kończą przy pierwszych przymrozkach – mówi Monika Bieniasz.
Ekspertka zwraca też uwagę na dwa fałszywe przekonania, którym często ulegamy. Po pierwsze owoce kupowane na targu nie zawsze są "bardziej naturalne” niż te w marketach. Producenci, którzy dostarczają owoce do marketów, są objęci poważnymi obostrzeniami związanymi z pozostałościami środków chemicznych. To można zweryfikować i w przypadku przekroczenia norm, odesłać cały transport. Nie oznaczy to, że na bazarku nie da się kupić "naturalnych” owoców, jednak brakuje systemu kontroli i pozostaje nam wierzyć sprzedawcy na słowo.
Jednak trzeba też przyznać, że w marketach zdarzają się pomyłki, co wykazała ostatnia kontrola UOKiK. Ustalono, że co dziesiąta partia warzyw i owoców w sieciach handlowych miała błędną informację o kraju pochodzenia lub w ogóle takiej informacji nie miała.
Drugie fałszywe przekonanie dotyczy tego, że w przypadku długiego transportu truskawki muszą być "potraktowane” środkami chemicznymi. Nowe odmiany mogą przetrwać transport, jeśli do godziny po zebraniu zostaną schłodzone do temperatury 4 stopnie Celsjusza.
Warto też wspomnieć, że Senga Sengana powstała w Niemczech. Określenie "polska truskawka” dotyczy więc tego, że przez wiele lat była ona w naszym kraju bardzo rozpowszechniona. I choć nowsze odmiany mają liczne zalety, to – mimo wszystko – szkoda, że Senga zniknęła z rynku.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie