Polski Związek Pszczelarski zapewnia, że miód pochodzący z polskich pasiek nie zawiera szkodliwych związków chemicznych, ale nie każdy miód na rynku spełnia te standardy.
- Konsumentom zalecam sprawdzanie, co i od kogo kupują. Można bowiem natknąć się na takie produkty jak np. miód "stokrotkowy" albo malinowy w kolorze czerwonym. Zapewniam, że nie ma czegoś takiego jak miód ze stokrotek, a miód malinowy ma kolor zbliżony do rzepakowego, czyli jest żółtawy. Czerwona barwa jest efektem domieszki, prawdopodobnie syropu owocowego. Takie praktyki psują pszczelarzom opinię. Warto kupować miód z polskich pasiek - podkreśla Sabat.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pszczelarze skarżą się na napływ towaru spoza Unii Europejskiej, w tym miodu z Chin, a także na niewydolną kontrolę fitosanitarną na granicach.
Przymrozki zniszczyły część kwiatów. Ale miód już powstaje
Według szacunków Unii Europejskiej jedna pszczela rodzina wytwarza w ciągu sezonu miód o wartości ok. 5 tys. zł. - Mamy ich w Polsce dwa miliony, co oznacza, że nasza gospodarka zawdzięcza pszczołom 10 mld zł rocznie - oszacował Tadeusz Sabat. Do tego należy doliczyć korzyści z zapylania kwiatów, bez czego wiele upraw nie mogłoby istnieć.
Jak poinformował, pierwsze zbiory tegorocznego miodu już się zaczęły. - Pszczelarze odwirowują właśnie miód rzepakowy i akacjowy. Mimo przymrozków, które zniszczyły część kwiatów, zwłaszcza akacji, zapowiadają się niezłe wyniki - wskazał.
Według danych Polskiego Związku Pszczelarskiego, w Polsce jest ok. 75 tysięcy aktywnych pszczelarzy, z czego 40 tys. ma zezwolenie powiatowego lekarza weterynarii na sprzedaż miodu i innych produktów pszczelarskich. Około 5 tysięcy zajmuje się rolniczym handlem detalicznym.