W czwartek rząd poinformował o zaostrzeniu zasad kwarantanny narodowej. Wśród nowych obostrzeń znalazło się na przykład zamknięcie przedszkoli i żłobków.
Wyjątki? Tak, dla szeroko pojmowanych pracowników służby zdrowia lub osób walczących z epidemią COVID-19. W opublikowanym rozporządzeniu znajduje się lista takich pracowników, którzy będą mogli wysłać dzieci do przedszkoli. Dyrektor placówki będzie bowiem miał obowiązek zorganizowania opieki dla takich dzieci.
Problem w tym, że nie ma tam jednoznacznie wskazanych farmaceutów oraz - szerzej rozumianych - pracowników aptek (na przykład techników farmacji).
Naczelna Rada Aptekarska wystosowała nawet apel do premiera Mateusza Morawieckiego, w którym prosi o doprecyzowanie przepisów. Tak, by pracownicy aptek znaleźli się na liście konkretnie wskazanych profesji.
"Naczelna Rada Aptekarska podkreśla, że farmaceuci, zwłaszcza zatrudnieni w aptekach szpitalnych, zakładowych, działach farmacji szpitalnej oraz w aptekach ogólnodostępnych i punktach aptecznych, realizują szereg ważnych działań w związku z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19" - czytamy w piśmie, które do premiera wysłała Elżbieta Piotrowska-Rutkowska, prezes NRA.
Tymczasem farmaceuci w sieci podają przykłady, w których dyrektorzy przedszkoli nie chcą przyjmować dzieci do przedszkoli, bo farmaceuci nie zostali wprost wskazani w rozporządzeniu.
O dokładną wykładnię w ministerstwie zapytał Łukasz Waligórski, redaktor naczelny branżowego serwisu mgr.farm. Co na to resort zdrowia? Odesłał z pytaniem do resortu edukacji oraz resortu rodziny. Ten ostatni natomiast skierował do... ministerstwa zdrowia. Żadne z ministerstw nie chce zabrać głosu w tej sprawie, a dyrektorzy żłobków i przedszkoli interpretują obowiązujące przepisy bardzo różnie.
Chaos jest jednak znacznie szerzej zakrojony. Pisaliśmy o tym w poniedziałek w money.pl.