Już w maju wskaźnik PMI, obrazujący kondycję polskiego przemysłu, nieoczekiwanie spadł poniżej granicy 50 pkt. (granica rozwoju albo recesji w branży). Czerwiec niestety był równie trudny dla polskiego przemysłu.
Indeks zatrzymał się na poziomie 44,4 pkt., choć rynek oczekiwał 48 pkt. To jasny sygnał pogorszenia się warunków gospodarczych w sektorze drugi miesiąc z rzędu. Ponadto czerwcowy odczyt był najniższy od 25 miesięcy. Jeszcze rok temu PMI osiągnął rekordowo wysoki poziom 59,4 pkt. To już jednak przeszłość. Wszystkie składowe odczytu mówią jasno - idą gorsze czasy.
Indeks PMI dla polskiego przemysłu w czerwcu 2022 r.
"Wysoka inflacja i narastające napięcia geopolityczne doprowadziły do silnego spadku nowych zamówień, i w konsekwencji także produkcji przemysłowej. Zatrudnienie spadło, a optymizm biznesowy zanurkował do najniższego poziomu od wybuchu pandemii koronawirusa w 2020 r." - czytamy w raporcie.
Co więcej, osłabł również popyt na środki produkcji - aktywność zakupowa polskich producentów odnotowała największy spadek od dwóch lat. Firmy uzasadniały ograniczenie zakupów brakiem nowych zamówień oraz mniejszymi potrzebami produkcyjnymi. Przedsiębiorcy starali się też w miarę możliwości czerpać z istniejących zapasów. W efekcie zapasy pozycji zakupionych spadły po raz pierwszy od marca 2021
Spowolnienie widać również w nowych zamówieniach. Według badanych firm spadek nowych zamówień wynikał z "niestabilnych warunków gospodarczych zakłóconych wojną w Ukrainie oraz galopującą inflacją".
"Szybki wzrost cen znacznie osłabił popyt, obciążając budżety zarówno klientów krajowych jak i zagranicznych (nowe zamówienia eksportowe odnotowały najsilniejszy spadek od maja 2020)" - czytamy.
Już jesteśmy w samym centrum spowolnienia polskiej gospodarki
- Czerwcowe wyniki badań potwierdzają, że okres nieustannego wzrostu w polskim sektorze wytwórczym trwający od połowy 2020 naprawdę dobiegł końca. Ekspansja w sektorze - początkowo napędzana silnym popytem na towary wywołanym pandemią - była w ostatnich miesiącach chwiejna, zwłaszcza że wojna w Ukrainie, mała podaż surowców i wysoka inflacja coraz bardziej destabilizowały sytuację na rynku - tłumaczy ekonomista S&P Global Market Intelligence Paul Smith.
Jego zdaniem Po majowym spadku PMI poniżej neutralnego progu 50 pkt., najnowsze dane wykazały "zapierające dech w piersiach" spadki zamówień i produkcji oraz niespotykane wcześniej (poza przestojami związanymi z pandemią w 2020 roku oraz szczytem światowego kryzysu finansowego w 2008 roku) dynamikę pogarszającej się sytuacji.
"Ponury obraz"
- Wskazuje to na gwałtowne wyhamowanie ekspansji w sektorze i, jak można się spodziewać, skłania firmy do ograniczania działalności z powodu coraz bardziej niepewnych prognoz na przyszłość - wskazuje ekspert.
Jego zdaniem być może najbardziej obiecujące są wskaźniki cen, które wreszcie wykazują wyraźne oznaki osłabienia presji inflacyjnej oraz poprawy dostępności towarów.
- Jednak najprawdopodobniej sygnały te są wywołane osłabieniem popytu i dopiero się okaże, do jakiego stopnia kryzys będzie musiał się pogłębić, aby pozory równowagi między popytem a podażą zostały przywrócone - podkreśla Smith.
- Z raportu S&P Global wynurza się dość ponury obraz - komentuje z kolei Monika Kurtek, główna ekonomistka Banku Pocztowego.
W jej opinii z opublikowanych dziś danych jasno wynika, że druga połowa roku będzie dla gospodarki inna niż pierwsza i czeka nas hamowanie.
- Jak bardzo ostre ono będzie, wciąż zależy od wielu czynników. Tym najważniejszym jest tocząca się wojna w Ukrainie. Trwa już ponad cztery miesiące i nie wiadomo jak długo jeszcze będzie trwać. W gospodarce globalnej i na rynkach finansowych dochodzi do dużych zawirowań, które wskazują na jeden kierunek: recesja. Jeśli negatywne scenariusze będą realizować się wokół Polski, i my problemów nie unikniemy - podsumowuje ekonomistka.