Jak pisze wtorkowa "Rzeczpospolita", chodzi o nowelizację ustawy o udostępnianiu informacji o środowisku i jego ochronie, udziale społeczeństwa w ochronie środowiska oraz o ocenach oddziaływania na środowisko.
Według wchodzących w życie przepisów, przy budowach ferm kurczaków czy spalarni śmieci będzie brany pod uwagę obszar w odległości 100 metrów od granic działki.
- To bardzo niebezpieczne rozwiązanie. Przy wydawaniu decyzji środowiskowej stroną postępowania nie będzie już właściciel nieruchomości, która leży 103 metry od granic działki, na której realizowana jest np. ferma na 7 mln kur - mówi "Rz" Łukasz Kosiedowski, zastępca dyrektora Zespołu Prawa Administracyjnego i Gospodarczego w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich.
Jak dodaje, nowe zasady będą mogły być zastosowane w sprawach, które były wcześniej umorzone.
- Za chwilę duże fermy zaczną wyrastać jak grzyby po deszczu tam, gdzie dotąd budziły ostry sprzeciw społeczny - mówi Sylwia Szczutkowska ze Stowarzyszenia Pracownia na rzecz Wszystkich Istot. Jako przykład podaje fermę w Oleśnicy w województwie dolnośląskim.
Ekologom nie podobają się nowe przepisy, już zaskarżyli je w Komisji Europejskiej. - Ludzie skarżą się na gryzący amoniak w powietrzu, muchy, smród czy stada gryzoni - wylicza Szczutkowska.
Rząd jednak twierdzi, że problemu nie ma. I że nowe przepisy nie wprowadzają konkretnej odległości od zabudowań.
- Wprowadzone rozwiązanie zapobiegnie obserwowanemu dotąd celowemu podziałowi działek ewidencyjnych z zamiarem wyłączenia sąsiadów z udziału w postępowaniu - mówi Aleksander Brzózka z resortu środowiska.
Do tej pory inwestor często sztucznie wydzielał mniejszą działkę na środku większej, przez co praktycznie nie miał sąsiadów. I nikt nie przylegał bezpośrednio do gruntu, na którym miała powstać ferma.
- Nowe przepisy są dużo bezpieczniejsze dla sąsiadów niż te wcześniejsze - dodaje Konrad Młynkiewicz z kancelarii prawnej Sadkowscy i Wspólnicy.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl