Rozmowy górników ze stroną rządową reprezentowaną przez ministra klimatu Michała Kurtykę i pełnomocnika rządu ds. transformacji energetycznej i górnictwa, wiceministra aktywów państwowych Artura Sobonia zakończyły się fiaskiem.
- Nie posunęliśmy się ani o krok do przodu, w żadnej z najważniejszych kwestii. Negocjacje nie mogą wyglądać tak, że rząd deklaruje wolę dialogu i konsultacji, a potem zaskakuje nas kolejnymi już podjętymi decyzjami – powiedział Dominik Kolorz, szef śląsko-dąbrowskiej.
Chodzi o zaprezentowany przez rząd projekt Polityki Energetycznej Polski, czyli strategię rozwoju energetyki na najbliższe dziesięciolecia.
Dominik Kolorz zapowiedział w rozmowie z TOK FM, że górnicy są coraz bliżej tego, co było pięć lat temu, a więc górniczych strajków przeciw planom zamykania kopalń przez rząd Ewy Kopacz.
Rzad zakłada szybsze odchodzenie Polski od węgla. Już w 2030 roku z tego surowca w naszym kraju może być produkowane jedynie 37 proc. energii elektrycznej, a w 2040 roku już zaledwie 11 proc.
To, zdaniem górników, oznacza "błyskawiczną i drastyczną likwidację kopalń oraz utratę miejsc pracy nie tylko górników, ale również pracowników sektora okołogórniczego i firm świadczących różnego rodzaju usługi na rzecz branży wydobywczej".
– W obecnym kształcie dokument nie do zaakceptowania, bo jest to nic innego jak wyrok śmierci nie tylko dla górnictwa, ale i dla całego naszego regionu. Jeśli rząd mówi, że w zamian regiony górnicze dostaną 60 mld zł, to powtórzę, że to nie są pieniądze na transformację, ale na własny pogrzeb – podkreślił Dominik Kolorz.