Ponad dwie trzecie potencjalnych strat spowodowanych działaniami byłych prezesów i członków zarządu spółek pozostających pod kontrolą państwa przypada na Orlen. Ekipa, na czele której stał Daniel Obajtek, miała narazić spółkę na 3,5 mld zł strat, zaniżając ceny paliw na stacjach przed ostatnimi wyborami parlamentarnymi, a także przyczynić się do utraty 1,6 mld zł przez szwajcarską spółkę największej krajowej firmy z sektora niefinansowego - zauważa "DGP".
Efektem ponad 50 już zakończonych w Orlenie audytów jest osiem zawiadomień do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa. Niemal na pewno będą kolejne. Z informacji "DGP" wynika, że Ministerstwo Aktywów Państwowych dało nadzorowanym firmom czas do końca listopada na sfinalizowanie kontroli.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wezwań do prokuratury - jak informuje gazeta - może oczekiwać kilkaset osób. Na przykład pięć zawiadomień złożonych przez PKO BP, największy krajowy bank, zawiera nazwiska 31 osób, które mogły popełnić przestępstwo.
Jeśli zarzuty się potwierdzą, firma będzie dochodziła roszczeń od byłych menedżerów. Ale do tego - jak zauważa "DGP" - droga jest daleka.
Nawet jeśli firmie uda się ustalić, że w jakimś obszarze poniosła straty, to przypisanie odpowiedzialności za nie konkretnemu menedżerowi nie jest prostą sprawą - mówi w rozmowie z dziennikiem radca prawny Krzysztof Łyszyk z kancelarii LWW. Ekspert przewiduje, że postępowania mogą ciągnąć się latami.
Tempo, w jakim krajowy wymiar sprawiedliwości proceduje sprawy gospodarcze, ilustruje wyrok uniewinniający byłego ministra skarbu Emila Wąsacza w związku z prywatyzacją PZU. Ostateczne rozstrzygnięcie zapadło po ponad 20-letnim procesie -przypomina w "Dzienniku Gazecie Prawnej".