Neuralink zapowiadała przełom technologiczny, jakim będzie chip wszczepiany do mózgu. Urządzenie będzie można podłączyć do komputera, a dzięki temu możliwe będzie stymulowanie naszego najważniejszego mięśnia.
Problem w tym, że do testów tej technologii firma wykorzystuje małpy. A o ich fatalnej sytuacji alarmuje Physicians Committee for Responsible Medicine (PCRM), grupa zajmująca się prawami zwierząt. Organizacja przeanalizowała dokumenty z lat 2017-2020 Uniwersytetu Kalifornijskiego w Davis, gdzie miały miejsce badania.
Krzywda małp w firmie Muska?
PCRM złożyła skargę do Departamentu Rolnictwa USA. Twierdzi w niej, że małpy doświadczają "ekstremalnego cierpienia" w wyniku nieodpowiedniej opieki i wszczepiania wysoce inwazyjnych implantów podczas eksperymentów - informuje amerykański Business Insider.
Z relacji organizacji pozarządowej wynika, że w firmie krzywdzone są małpy. PCRM twierdzi, że z 23 małp należących do Neuralink tylko siedem przeżyło testy. Organizacja zarzuca też, że naukowcy firmy nie zapewnili umierającym małpom odpowiedniej opieki weterynaryjnej oraz stosowali nieprzetestowanej odpowiednio substancji "BioGlue".
Jednemu zwierzęciu brakowało palców u rąk i nóg. Prawdopodobnie małpa dokonała samookaleczenia. Inna z kolei po operacji zaczęła wymiotować i zmarła po kilku dniach z wyczerpania.
Neuralink zaprzecza doniesieniom
Firma wydała oświadczenie na swojej stronie internetowej, w którym zaprzecza twierdzeniom, jakoby badacze wykorzystywali małpy w eksperymentalnych testach. W odpowiedzi na zarzuty fatalnego stanu technicznego laboratorium Neuralink podkreśla, że spełniało ono i wciąż spełnia wszystkie "normy narzucone przez władze federalnego".
Neuralink uważa, że opis traktowania zwierząt w ich laboratorium jest "mylący" i pozbawiony kontekstu. Kilka zwierząt z istniejącymi wcześniej schorzeniami "niezwiązanymi z naszymi badaniami" faktycznie zostało uśmierconych, by naukowcy mogli ćwiczyć wszczepianie implantów na zwłokach. Kolejnych kilka zostało uśpionych z powodu infekcji związanych z implantem lub powikłaniami po użyciu "BioGlue", który jest - jak zapewnia firma - szeroko używaną substancją chirurgiczną.
"Cała praca na zwierzętach wykonywana na Uniwersytecie Kalifornijskim Davis została zatwierdzona przez ich Instytucjonalny Komitet ds. Opieki nad Zwierzętami (IACUC) zgodnie z prawem federalnym, a wszelkie wsparcie medyczne i pooperacyjne, w tym decyzje dotyczące punktów końcowych, były nadzorowane przez ich oddany i wykwalifikowany personel weterynaryjny" - zapewnia Neuralink, cytowany przez portal economicstimes.com.
Neuralink twierdzi, że stara się pracować ze zwierzętami "w możliwie najbardziej humanitarny i etyczny sposób". Zapewnia też, że w 2020 r. przeniosła małpy do własnych obiektów, by jeszcze poprawić ich standard poza federalne minimum. Współpracuje przy tym z Departamentem Rolnictwa USA i otrzymała akredytację od Association for Assessment and Accreditation of Laboratory Animal Care International (pol. Stowarzyszenie ds. Oceny i Akredytacji Opieki Nad Zwierzętami Laboratoryjnymi).
Elon Musk w grudniu zapowiedział, że liczy, iż testy na ludziach rozpoczną się już w 2022 r. Nie ma jednak pewności, czy ten cel jest nadal aktualny.
Kolejna firma Muska ma problem
Od dłuższego czasu z problemami wizerunkowymi mierzy się Tesla. Firma jest oskarżona przez kalifornijski Departament Uczciwego Zatrudnienia i Mieszkalnictwa (DFEH), który twierdzi, że koncern jest "miejscem pracy, w którym odbywa się segregacja rasowa". Departament miał otrzymać "setki skarg" od pracowników fabryki we Fremont w stanie Kalifornia.
Zdaniem przedstawicieli Tesli pozew "przekłamany". Firma "zdecydowanie sprzeciwia się wszelkim formom dyskryminacji i nękania" i poprosi sąd o wstrzymanie sprawy, co pozwoliłoby na "podjęcie innych kroków, by zapewnić, że fakty i dowody zostaną wysłuchane".