Wszyscy pamiętamy ministra Andrzeja Adamczyka, który w Sejmie rozwinął pięciometrową listę, zawierającą spis roszczeń form budowlanych, które realizowały kontrakty publiczne w poprzedniej perspektywie oraz na Euro 2012.
Kumulacja robót sprawiła, że ceny materiałów i robocizny poszybowały w górę. Ci, którym udało się przetrwać, zasypali publicznych inwestorów lawiną roszczeń – przypomina piątkowy „Puls Biznesu”.
PiS próbował sprawę załatwić polubownie, ale rozmowy spełzły na niczym. Mało tego, jak informuje dziennik, wkrótce może powstać kolejna lista roszczeń nierentowanych umów z bieżącej perspektywy, równie długa jak poprzednia.
- Trudno oszacować skalę, bo realizacja robót jest w toku – mówi na łamach „PB” Jan Styliński, prezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa. – Jeśli odniesiemy się do wartości kontraktów, problem roszczeń będzie dotyczył inwestycji o łącznej wartości 60 mld zł. Kwota roszczeń to z grubsza 4 mld zł w górę.
Czytaj także: S3 do dokończenia. GDDKiA otwiera oferty
Prezes Budimeksu, Dariusz Blocher, w lutym szacował wartość roszczeń spółki na 500 mln zł. Niedawno zgłosił do sądu pozwy o wartości 43 mln zł, dotyczące budowy odcinków dróg ekspresowych.
Wykonawcy mają szansę szybciej uzyskać przynajmniej cześć pieniędzy, o które walczą w sądach, bo na rynku pojawiły się angielskie fundusze, proponujące wykup roszczeń od firm.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl