Skala sprzedaży i zakupów przez Internet od lat nieprzerwanie wzrasta. Zamknięcie sklepów stacjonarnych i konieczność zachowywania dystansu społecznego sprzyjają wprawdzie zamawianiu online niemal wszystkiego – od ubrań czy kosmetyków, poprzez artykuły przemysłowe, po produkty spożywcze - ale czy po powrocie do normalności, kiedykolwiek miałby on nastąpić, odwrócimy się od tak wygodnego kanału, jakim jest Internet? Niekoniecznie.
Masowemu kupowaniu różnych produktów w sieci przez nabywców indywidualnych sprzyja wiele czynników. Wybór metody dostawy, nierzadko zresztą darmowej i możliwość dokonania bezproblemowego zwrotu, brak konieczności wychodzenia z domu, możliwość łatwego porównania produktów i cen pomiędzy sklepami to tylko niektóre z nich. W przypadku handlu B2C wygoda i łatwość dokonywania transakcji sprawia, że dzisiejszy konsument kupuje online coraz częściej i coraz więcej.
Handel B2B znacznie różni się jednak od tego, w którym stroną jest konsument. Transakcje mają najczęściej zupełnie inną wartość i skalę, a kupowanych produktów nie da się po prostu zwrócić, tak jak w przypadku butów czy ubrań kupionych do przymiarki przez osobę indywidualną.
Zakup jednej puszki farby przez konsumenta w sklepie remontowo-budowlanym a zakup tysiąca puszek tej samej farby przez wykonawcę dużej inwestycji mieszkaniowej od dystrybutora to transakcje, które dzieli prawdziwa przepaść pod względem wartości, cen jednostkowych – w zakupach hurtowych podlegających negocjacjom, ale też logistyki, ubezpieczeń czy płatności. To wszystko sprawia, że e-commerce B2B digitalizował się do tej pory znacznie wolniej niż B2C.
Ale czy w dobie pandemii biznes może sobie pozwolić na to, żeby wciąż traktować Internet jako pieśń przyszłości? Odpowiedź na to pytanie jest oczywista. Wielu przedsiębiorców, którzy jeszcze na początku 2020 roku nie mieli pomysłu, zasobów, wiedzy i chęci na przejście ze swoją sprzedażą i zakupami do sieci, dziś już doskonale rozumie, że od e-commerce nie ma ucieczki.
Firmy nie tylko same stawiają na digitalizację, ale też tego samego oczekują od swoich kontrahentów. Wyraźnie pokazują to m.in. wyniki ankiety przeprowadzonej kilka miesięcy temu wśród specjalistów z działów zakupów przedsiębiorstw z Europy, Ameryki Północnej i Australii przez amerykański instytut badawczy Hanover Research dla firmy PROS. Respondenci wskazali, że poziom digitalizacji zakupów w ich firmach wzrósł z 29 proc. do 37 proc. tylko podczas pierwszej fali pandemii i przewidywali, że w krótkim czasie osiągnie on poziom 40 proc. Aż dwie trzecie kupców stwierdziło, że większość ich dostawców nie była wystarczająco zdigitalizowana i dobrze przygotowana do nowych warunków prowadzenia biznesu.
W efekcie, w trakcie pierwszej fali pandemii jedynie 30 proc. ankietowanych firm nie dokonało żadnych zmian w strukturze dostawców, 51 proc. dokonało pewnych zmian, a 19 proc. przedsiębiorstw zdecydowało się na bardzo istotne przetasowania w tym zakresie. To wyraźnie pokazuje, że ci przedsiębiorcy, którzy zdecydowali się wejść do świata e-commerce mają wiele do zyskania, a dla tych, którzy wciąż z tym zwlekają, to spóźnienie może się okazać bolesną rynkową lekcją. Rok 2020 przyniósł w B2B e-commerce wiele zmian, w niespotykanym wcześniej tempie, ale nie mam wątpliwości, że to 2021 będzie czasem prawdziwego rozkwitu w tym obszarze.
Przemysław Budkowski, CEO merXu – platformy typu marketplace dedykowanej handlowi B2B w regionie CEE