Money.pl: W jakim stopniu polityka w Polsce zagraża dzisiaj biznesowi?
*Igor Chalupec, były prezes PKN Orlen: *Takie zagrożenie zawsze jest. Nie tylko w Polsce, w każdym kraju. W Polsce jednak pewnie w dużo większym stopniu dlatego, że duża część gospodarki jest państwowa. Poza tym cały czas jesteśmy znacznie bardziej regulowaną gospodarką niż w innych krajach. W związku z tym polityka, politycy mogą mieć negatywny wpływ na gospodarkę poprzez niewłaściwą politykę podatkową, regulacje, czy też sposób zarządzania majątkiem państwowym - to są wszystko bardzo poważne ryzyka. Rzecz jeszcze jest w czymś innym. Dzisiaj mamy do czynienia z pozytywnym klimatem gospodarczym, z takim naturalnym optymizmem przedsiębiorców i z kolei tutaj politycy mogą odegrać negatywną lub pozytywną rolę - w zależności od tego jakie będą wysyłać sygnały do przedsiębiorców.
Money.pl: A dzisiaj Pana zdaniem z jakimi sygnałami mamy do czynienia?
I.Ch:Jeżeli chodzi o gospodarkę nie płyną żadne. Politycy są dzisiaj zajęci sobą - może i lepiej. To, wyłoni się po wyborach jest istotne. Dzisiaj szczęśliwie - jeżeli chodzi o Sejm, to tam nic złego dla gospodarki się nie wydarzy.
Money.pl: Odnosząc się w Krynicy do fuzji PKN Orlen i Grupy Lotos wspominał Pan, że politycy są przewrażliwieni. Czy ich podejście do spraw gospodarczych nie jest zbyt emocjonalne?
*I.Ch: *Jest. Politycy zwykle nie potrafią myśleć w kategoriach nazwijmy to analizy ekonomicznej i z pewnego racjonalnego rachunku zysków i strat. Myślą w kategoriach tego, co będzie się podobało danemu elektoratowi. Nikt nie jest z Polski tylko każdy jest z jakiegoś miejsca. Chodzi o to, żeby potrafili się oderwać od partykularyzmu. Do tej pory bardzo często to nie miało miejsca i boję się, że w przyszłości będzie podobnie.
Money.pl: Prof. Rosati w rozmowie z nami powiedział, że ludzie biznesu po tzw. wykształciuchach, prawnikach, lekarzach stali się dla rządzących kolejną podejrzaną grupą.
Chalupec: Duży biznes przedmiotem zainteresowania rządzących? Być może.
*I.Ch.: *Po przypadku jednej osoby, znanego polskiego biznesmena, nie chciałbym wyciągać systemowego wniosku. Szczególnie, że nie znam tej sprawy i do końca nie wiem, kto ma rację. Jeżeli będziemy mieli do czynienia z serią podobnych działań i nie znajdą one uzasadnienia, to taką opinię będzie trzeba podzielić.
Money.pl: Gdyby miał Pan dzisiaj doradzić któremuś ze swoich kolegów przejście objęcie funkcji prezesa gdzie udziałowcem jest Skarb Państwa doradzałby Pan, czy raczej odradzał?
I.Ch.: Dzisiaj oczywiście bym odradzał. Wydaje się natomiast, że można pokusić się o stworzenie sytemu, który zmniejszałby podjęcie takiego ryzyka. W przypadku takich spółek jak Orlen, czy KGHM obsada stanowisk w Radzie Nadzorczej musi być przedmiotem consensusu politycznego między opozycją, a koalicją. W sytuacji, gdy go nie będzie, zawsze będzie istniało takie ryzyko. Ja je podejmowałem świadomie będąc w 100 proc. przekonany o tym, co się wydarzy. Ja uważałem, że warto i czas pokazał, że właśnie tak było. Udało nam się sporo zrobić i pewnie nie byłbym dziś tam, gdzie jestem. Nie wszyscy mają jednak tyle szczęścia, może nie potrafią wykorzystać ten szansy. Czasami ich przygoda trwa dużo krócej no i wtedy mają kłopot. Bardzo często na całe życie skazani są na pewną metkę. Na pewno jest to bardzo trudna decyzja, a w przypadku spółek w pełni państwowych tam, gdzie jest stopa kominowa, to powiedziałbym, że jest to wyjątkowo beznadziejna sprawa.