Money.pl: Tegoroczna edycja Forum w Krynicy odbywa się w momencie dużych zawirowań politycznych. Mamy też sytuację, kiedy rządzący z dużą nieufnością traktują ludzi biznesu. Czy to może pozostać bez wpływu na gospodarkę?
Dariusz Rosati: Bez wpływu raczej nie pozostanie, pytanie jaka będzie skala tego wpływu. Już widać było zawirowania na giełdzie, natomiast są skutki, których na razie jeszcze nie odczuwamy, ale spodziewam się, że sporo decyzji zostało wstrzymanych, wielu biznesmenów zastanawia się co dalej robić. Mamy wzmożony okres niepewności - poszukiwania biznesmenów, aresztowania... Jest to z całą pewnością okres, który nie służy gospodarce. Czasem się mówi, że nasza gospodarka jest na tyle odporna, że nie zależy od wydarzeń politycznych. Ale to nie jest do końca prawda, bo jeśli tego typu wydarzenia przekroczą masę krytyczną to moim zdaniem z pewnością odczujemy negatywne skutki w postaci zwolnienia wzrostu, zmniejszenia inwestycji i w końcu negatywnych opinie za granicą, które mogą się przełożyć na niekorzystne dla nas decyzje.
Money.pl: Pan mówi o ostatnich wydarzeniach, natomiast rozziew między światem polityki, a światem biznesu nastąpił dwa lata temu i cały czas się pogłębia.
Dariusz Rosati: I on sam w sobie mógłby być czymś pozytywnym, bo nie jest dobrze, gdy polityka przeplata się z biznesem, ponieważ wówczas mamy do czynienia z oligarchizacją gospodarki. Być może ten styk polityki z biznesem był zbyt duży w ostatnich latach, natomiast my mamy teraz do czynienia z czymś więcej: z deklaracją nieufności wobec biznesu. Proszę zwrócić na charakterystyczny komentarz premiera wobec Krauzego - że nawet miliardy nie będą nikogo chronić. W podtekście: ‘trzeba się dobrać do skóry ludziom, którzy nie wiadomo w jaki sposób zdobyli tak duże pieniądze". Jest to czysty populizm, obliczony już na kampanię wyborczą. I prawdopodobnie taka postawa znajdzie poparcie wśród ludzi, którzy mają poczucie krzywdy lub czują się przegrani. Oni powiedzą: "I bardzo dobrze, że się za nich w końcu wzięto, bo nie wiadomo, skąd mają pieniądze".
A to nie jest pozytywne, to jest budowanie konfliktu społecznego, a przecież Kaczyńscy są mistrzami w tworzeniu podziałów. Już nie tylko „wykształciuchy", prawnicy, sędziowie i dziennikarze są grupa pod obserwacją. Człowiek, który osiągnął sukces finansowy od razu staje podejrzany.
Money.pl: Aczkolwiek większa przejrzystość może gospodarce sprzyjać.
Dariusz Rosati: Tak i moim zdaniem prezydent Kaczyński dobrze się pod tym względem zachowuje - nie dopuszczając do spoufalenia się z przedstawicielami biznesu, bo tego typu relacje robią złe wrażenie, nawet jeśli tak naprawdę nic złego za tym się nie kryje. Nie uważam, żeby coś bardzo złego działo się za kadencji Aleksandra Kwaśniewskiego, ale to jego zakolegowanie się z czołowymi biznesmenami osłabiło jego pozycję, ponieważ uruchomiło mnóstwo przypuszczeń, insynuacji. Dlatego najlepiej ze strony polityka trzymać dystans.
Money.pl: Czy spotkania tego typu jak Forum w Krynicy mają szansę zbliżyć do siebie środowiska obecnie od siebie bardzo oddalone?
Dariusz Rosati: Krynica, podobnie jak Davos, czy Forum w Salzburgu mają na celu gromadzenie przy jednym stole ludzi biznesu, polityki, nauki, tak, aby jedni drugim mogli powiedzieć, co myślą o sytuacji i co robić, aby współdziałać. Krynica jest najważniejszym spotkaniem tego typu w Polsce, szkoda niestety, że w tym roku politycy nie będą znacznie reprezentowani w znacznym stopniu ze względu na głosowanie o samorozwiązaniu Sejmu.
Niestety, sytuacja polityczna nie jest normalna i cierpi na tym też taka inicjatywa, jak Krynica.
Money.pl: W Krynicy poznamy raport opracowany przez naukowców pod Pana kierownictwem, na temat stanu krajów Europy, które przeszły transformację. Jaki obraz nowej Europy w roku 2006 wyłonił się z tego opracowania?
Dariusz Rosati: Ostatni rok to kontynuacja tendencji, który obserwujemy od dwóch-trzech lat. Czyli po pierwsze: bardzo szybki wzrost gospodarczy, po drugie pogłębianie się podziałów miedzy dwoma grupami krajów - bo tak naprawdę mamy do czynienia z osobnymi grupami krajów, jedna to kraje Europy Środkowej i Południowo - Wschodniej, które dążą do Europy i kraje byłego Związku Radzieckiego, budujące systemy autorytarne, oparte na silnej władzy prezydenckiej. Te kraje wybrały inny model rozwoju i podział między tą grupą krajów a krajami dążącymi do Europy staje się coraz wyraźniejszy. Natomiast trzecia tendencja - właściwie we wszystkich krajach po transformacji - to silne napięcia polityczne, widoczne nawet w krajach stabilniejszych, będących nowymi członkami Unii Europejskiej.
Pojawiają się rządy nacjonalistyczne, populistyczne, radykalizują się nastroje społeczne, czego przykładem są Polska, Słowacja, Węgry, Rumunia. Czyli w momencie, kiedy osiągają wielki sukces, wchodzą do Unii Europejskiej i mają znakomitą sytuację gospodarczą, zaczynają się demobilizować i do głosu dochodzą siły, które psują wizerunek, czy sytuację gospodarczą.
Money.pl: Ale na szczęście nie gospodarkę.
Dariusz Rosati: Na krótka metę gospodarka tych krajów rzeczywiście nie ucierpi, ponieważ jest sporo czynników sprzyjających, w tym koniunktura światowa, natomiast na dłuższą metę za takie zawirowania się zawsze płaci.