Projekt zmian przygotowywanych przez Ministerstwo Klimatu spowodował boom na fotowoltaikę. Polacy chcą zdążyć przed niekorzystnymi przepisami, o czym pisaliśmy w money.pl. Czasu jest niewiele. Zostało bowiem jedynie pół roku.
Teraz, dzięki systemowi wirtualnego magazynowania nadwyżek produkcji energii przez panele słoneczne, można w ogóle nie płacić za prąd. Po zmianach - od stycznia 2022 r. - trzeba będzie wyłożyć z kieszeni nawet do 40 proc. wartości rachunków sprzed inwestycji.
Przywołajmy przykład, w którym wyjaśnialiśmy sedno. Właściciel instalacji przed jej założeniem płacił za prąd ok. 3,5 tys. zł rocznie. Według obecnych zasad, już z instalacją, płacił jedynie 100 zł rocznie za przyłącze. Według nowych zasad dla prosumentów, musiałby płacić już ok. 1,5 tys. zł rocznie.
Skąd ta zmiana w przepisach? Ireneusz Zyska, wiceminister klimatu, przekonywał w portalu Gazeta.pl, że to kwestia dyrektywy unijnej i zmiany sposobu rozliczania prosumentów.
- To całkowita przebudowa modelu elektroenergetycznego, przeniesienie odpowiedzialności, paradygmatu bezpieczeństwa energetycznego z poziomu globalnego na poziom lokalny - stwierdził na łamach serwisu.
Z drugiej strony mówi również kwestii wydolności naszego systemu.
- Już w tej chwili mamy bardzo dużo reklamacji zgłaszanych do operatorów sieci dystrybucyjnej, że system wyłącza ich instalacje w "pikach" energii. Jest to związane z tym, że nasza sieć elektroenergetyczna ma swoją ograniczoną pojemność