Głównym powodem wzrostu popytu na złoto jest sytuacja ekonomiczna w Stanach Zjednoczonych, w tym rosnące ryzyko inflacyjne w przyszłości.
"Od dawna utrzymujemy, że złoto jest walutą ostatniej szansy, szczególnie w środowisku takim jak obecne, w którym rządy deprecjonują swoje waluty fiducjarne i obniżają realne stopy procentowe do najniższych w historii" - napisali analitycy Goldman Sachs, o czym informuje PAP.
Z kolei rosnące zapotrzebowanie na panele słoneczne wpływa na wzrost ceny srebra. Do wyprodukowana przeciętnego panelu słonecznego potrzeba ok. 20 gramów srebra, co stanowi ok. 6 proc. całkowitego kosztu budowy jednostki.
Srebro charakteryzuje się najwyższą przewodnością elektryczną i cieplną. Mogłoby być zastąpione przez miedź, jednak efektywność takiego panelu byłaby dużo niższa. W 2015 roku przemysł fotowoltaiczny odpowiadał za ok. 7 proc. rocznego popytu na srebro, a z roku na rok popyt ten rośnie – szczególnie w takich krajach jak Chiny i Indie – informuje goldenmark.com.
W poniedziałek informowaliśmy, że na zamknięciu sesji w Nowym Jorku w piątek cena złota wzrosła do 1,9 tys. dol. za uncję. To o ok. 30 proc. więcej niż w marcu i zaledwie 1 proc. poniżej rekordowego poziomu cen z 2011 r.
W połowie kwietnia złoto przekroczyło na giełdach poziom ponad 1,7 tys. dol za uncję (31,1 gram). Popyt, również w Polsce, był wtedy tak duży, że złota zaczęło brakować.
Przez to marża u pośredników wystrzeliła w górę. Najpierw je wykupiono, a potem załamała się jego produkcja. Nikt tego oficjalnie nam tego nie przyznawał, ale przed pandemią marża była na poziomie ok. 3 proc. W jej czasie wzrosła nawet do 20 proc.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl