Jak podaje Bloomberg, liczba osób bez pracy od co najmniej miesiąca wzrosła o 246,1 tys., czyli o 7,1 proc. Poprzedni rekord padł w marcu 2009 roku i wynosił 77,3 tys.
Jak podaje francuski resort pracy, nagły skok liczby bezrobotnych wynika z rządowego programu wspierania urlopowania pracowników, na który przeznaczono 24 mld euro.
Wcześniej pracownicy tymczasowi nie rejestrowali się jako bezrobotni. Zaczęli, gdy objęła ich państwowa pomoc.
W oficjalnych polskich statystykach efektu pandemii na razie nie widać. Dane resortu rozwoju wskazują na wzrost liczby bezrobotnych w kwietniu o około 30 tys.
Prawdziwą skalę zwolnień poznamy później. Najpewniej istotne informacje zaczną napływać dopiero od maja. To efekt m.in. okresów wypowiedzeń - zwolnieni w marcu i kwietniu nie ruszą od razu do urzędów pracy, więc nie pojawiają się w tak szybko statystykach.
Ekonomiści banku CitiHandlowego spodziewają się, że pomiędzy majem a lipcem nowych bezrobotnych może przybywać w tempie po 200 tys. miesięcznie. Analitycy w prognozach są zgodni - bezrobocie najprawdopodobniej zbliży się do niemal 10 proc. (z dzisiejszego poziomu 5,4 proc.). A to by oznaczało od 500 tys. do miliona nowych bezrobotnych.
Ogromny problem z gwałtownym wzrostem bezrobocia już mają Stany Zjednoczone.
Piąty tydzień z rzędu miliony amerykańskich pracowników złożyło wnioski o zasiłek dla bezrobotnych, ponieważ firmy ich pracodawców zostały zamknięte z powodu epidemii koronawirusa. Departament Pracy wyliczył, że (po uwzględnieniu sezonowych korekt) w zeszłym tygodniu pobito smutny rekord - wnioski o zasiłek dla bezrobotnych złożyło 4,4 miliona osób.
Doradca ekonomiczny Białego Domu, Kevin Hassett, powiedział, że spodziewa się, iż Stany Zjednoczone dotknie stopa bezrobocia porównywalna z Wielkim Kryzysem z 2008 roku.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl