Prezydent Francji oświadczył podczas podróży powrotnej z Ukrainy, że słyszał opinie, iż "celem tej wojny jest zmiażdżenie Rosji". – I w tym momencie mówię, że się mylicie. Jeśli to zrobicie, nigdy nie dostaniecie wynegocjowanego pokoju – powiedział.
W czwartek Macron oraz przywódcy Włoch, Niemiec i Rumunii spotkali się w stolicy Ukrainy z prezydentem Wołodomyrem Zełenskim. Odwiedzili również miejsce masakry ukraińskich cywilów w Irpieniu pod Kijowem.
Francuski prezydent stwierdził też, że zmiażdżenie Rosji nie jest też celem prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego. – Prezydent Zełenski broni swojej ziemi. A my chcemy mu w tym pomóc – powiedział. Jego zdaniem "komentatorzy i pewni przywódcy nie powinni naciskać, wychodząc nawet poza to, co zamierzają Ukraińcy".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Macron: można wygrać wojnę, ale stracić pokój
Taka też jest rola Francji, by stawiać granice w tej kwestii – zaznaczył w rozmowie ze stacją BFMTV Macron, dodając, że "czasem wygrywaliśmy wojnę, ale traciliśmy pokój".
Francuski prezydent potwierdził przy okazji wsparcie Francji dla Ukrainy i odniósł się do swojej wcześniejszej wypowiedzi, że nie należy "upokarzać Rosji".
– Robimy wszystko, by Ukraina wygrała tę wojnę – zapewnił.
W dyskusji o sankcjach padają mocne słowa o tym, jak daleko powinny one pójść. Są dwa obozy. Stany Zjednoczone od początku wojny w Ukrainie wskazywały, że reakcja Zachodu musi być zdecydowana, a Putina powinno traktować się jak pariasa. Są też tacy liderzy, którzy uważają, że Putinowi trzeba dać coś w zamian za decyzję o zaprzestaniu walk, a Zachód powinien zluzować sankcje, jeśli Kreml wykona ruch w tym kierunku.