Frankowicze znów mają powód do zmartwień. W ciągu czterech ostatnich lat kurs szwajcarskiej waluty wzrósł z poziomu 3,70 - 3,80 do ponad 4 zł, co oznaczało wzrost rat kredytów frankowych o ok. 10 proc.
Teraz szwajcarska waluta znów pnie się w górę i nie wiadomo, kiedy się zatrzyma. W piątek kurs wyniósł już 4,40 zł, co jest najwyższym poziomem od tzw. czarnego czwartku w styczniu 2015 roku, czyli uwolnienia kursu przez szwajcarski bank centralny.
Wtedy ceny skokowo rosły nawet do ponad 5 zł, ale ostatecznie dzień zakończył się wynikiem 4,31 zł. Frank jest zatem najdroższy od 6 lat.
Słaba złotówka
Długi weekend przyniósł znaczne osłabienie polskiej waluty i to nie tylko w stosunku do franka szwajcarskiego. W górę poszło też euro i dolar amerykański.
W piątek dolar USA kosztował 4,06 zł, czyli o 10 gr więcej, niż na wtorkowym zamknięciu. To najwyższy kurs od maja 2020 roku.
Z kolei euro kosztuje już 4,64 zł, czyli bardzo blisko marcowego szczytu, gdy za walutę płacono 4,67 zł.
Czekamy na dane o inflacji
Zdaniem ekspertów, słaby kurs polskiej waluty utrzyma się do momentu podania najnowszych danych o inflacji, co ma nastąpić w poniedziałek o godz. 10.
Przypomnijmy, że z dotychczasowych wypowiedzi prezesa NBP wynika, że jeśli odczyt wskaźnika inflacji będzie ponownie wyższy od oczekiwań, konieczna będzie kolejna podwyżka stóp. Aktualne prognozy wskazują, że roczny wskaźnik inflacji w listopadzie wyniesie co najmniej 7 proc.