Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej uznał, że Węgry złamały unijne prawo imigracyjne. W związku z tym, jak czytamy w "The New York Times", Frontex wycofała wszystkich swoich pracowników z tego kraju. Wrócą dopiero, gdy Budapeszt zastosuje się do unijnego prawa.
Węgry zignorowały orzeczenie TSUE i nie chcą dostosować się do praktyk azylowych. Przypomnijmy, w grudniu 2020 roku TSUE orzekł, że Węgry łamią prawo unijne, bo ograniczają uchodźcom prawo do ubiegania się o azyl. Co więcej, siłą deportują ich do Serbii. Jednak Budapeszt odrzuca wprowadzenie narzucanych przez UE zmian.
Dlatego też Frontex zawiesiła działalność w tym kraju. To pierwszy przypadek, gdy agencja opuszcza jakiekolwiek państwo członkowskie.
"Frontex zawiesiła wszystkie swoje działania operacyjne w terenie na Węgrzech" - podała agencja w oświadczeniu dla "The New York Times".
"Nasze wspólne wysiłki na rzecz ochrony granic zewnętrznych UE mogą przynieść sukces tylko wtedy, gdy zapewnimy, że nasza współpraca i działania są w pełni zgodne z prawem UE" - dodano w oświadczeniu.
Frontex z problemami
Frontex to Europejska Agencja Straży Granicznej i Przybrzeżnej, swoją siedzibę ma w Warszawie. Agencja ostatnio też nie ma najlepszej prasy, jest krytykowana za to, co sama zarzuca Węgrom.
Agencja od lat może liczyć na spore wsparcie finansowe z Brukseli. Jednak teraz stanęła w obliczu wewnętrznego kryzysu, po tym, jak na jaw wychodzą informacje wsparte szeregiem dowodów, że Frontex była współwinna łamania praw człowieka na dużą skalę w Grecji.
Unijna agencja ds. zwalczania nadużyć finansowych już bada sprawę. Agencji zarzuca się nękanie, niewłaściwą alokację funduszy oraz niewłaściwe prowadzenie działalności, które doprowadziło do exodusu sporej liczby pracowników.
Trwa również wewnętrzne dochodzenie w agencji, które ma wyjaśnić udziału Frontexu w przymusowej relokacji do Turcji osób ubiegających się o azyl w Grecji.