Komisja Europejska zamierza monitorować praworządność kompleksowo Wymiar sprawiedliwości, system antykorupcyjny, przestrzeganie konstytucji i wolność mediów – te obszary chce kontrolować Komisja Europejska we wszystkich krajach członkowskich - podaje "Dziennik Gazeta Prawna".
Czytaj też: Powstał resort zarządzania funduszami
Nowy mechanizm praworządności zapowiedziała szefowa KE Ursula von der Leyen. Bruksela nie będzie brać pod uwagę samych zmian w pojedynczych instytucjach – jak Trybunał Konstytucyjny i Sąd Najwyższy, ale chce badać całościowo funkcjonowanie mechanizmu checks and balances (mechanizm kontroli i równowagi) w poszczególnych krajach.
Z założenia chodzi o to, by praworządność była kontrolowana we wszystkich krajach po równo. Warszawa wspólnie z Budapesztem chciała jednak, by corocznego przeglądu dokonywały same państwa, a nie Komisja. To stolice miałyby kontrolować siebie nawzajem. Tymczasem będą to robić unijni urzędnicy.
Źródło "DGP" w KE mówi, że nowa procedura będzie ukształtowana na wzór tzw. semestru europejskiego – narzędzia, które służy do oceny stanu gospodarek i finansów publicznych. Przegląd jest opracowywany w ciągu pierwszych sześciu miesięcy, potem kraje członkowskie muszą zrealizować wydane na jego podstawie zalecenia. Jeśli nadal naruszają reguły, może przeciwko nim być wszczęta procedura nadmiernego deficytu. W przypadku praworządności, zagrożona będzie wypłata funduszy unijnych.
Czytaj także: PiS szuka miliardów. W rządzie są już scenariusze
Jednak, zgodnie z obecną propozycją, odcinanie strumienia europejskich pieniędzy będzie możliwe tylko, jeśli Komisja Europejska udowodni bezpośrednie zagrożenie dla interesu finansowego UE. Osoba z bliskiego otoczenia premiera twierdzi, że dowodów na to w Polsce nie ma żadnych i odbiorcy funduszy mogą spać spokojnie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl