Plany były ambitne. Miały być miejsca pracy, miała być wizytówka miasta. Tymczasem… to jedno z większych bankructw w Polsce z ubiegłego roku. Firma Bawełnianka odpowiadała za galerię handlową o identycznej nazwie. Stawiała ją w Bełchatowie. "Budynek centrum handlowego stanie się integralnym elementem programu rewitalizacji miasta" - zachwalał inwestor. I dodawał, że to miejsce pracy dla blisko 1,5 tys. osób. Wartość budowy? 100 mln euro.
Tymczasem spółka upadła, zanim drzwi placówki w ogóle otworzyły się dla klientów. Wejście zostało zastawione płotem, z czasem niektóre drzwi zostały zresztą sforsowane przez ciekawskich mieszkańców miasta. I pusty obiekt straszył przez lata.
Od momentu zakończenia budowy w 2012 roku do wniosku o upadłość spółki Bawełnianka minęły aż trzy lata. W tym czasie firma szukała sposobu na odpalenie biznesu. Nie udało się, najemców nie było. Przez wiele lat była to prawdopodobnie jedyna w Polsce nieczynna galeria.
Zobacz także: Osiem godzin w pracy to przeżytek. Kandydat na prezydenta zaskakuje
Obiekt po siedmiu latach znalazł nowego nabywcę - został sprzedany za 57 mln zł. Spółka Bawełnianka za to oficjalnie decyzją sądu upadła. Jej zobowiązania według dokumentów to 148 mln zł.
Największą upadłość w Polsce zaliczyła jednak inna firma, a w zasadzie aż kilka spółek związanych z jednym biznesem - z hutą w Częstochowie i ukraińskimi właścicielami.
Ukraiński oligarcha w kolonii karnej
I tak tytuł największego bankruta w Polsce należy do ISD Trade, czyli firmy zajmującej się sprzedażą metali i rud metali. Jej zobowiązania to 2,5 mld zł. Drugą największą upadłość w Polsce zaliczyła firma… ISD Polska, która zajmowała się zarządzaniem i prowadzeniem biznesu. Trzecie największe bankructwo to ISD Huta Częstochowa. Sprawy prowadzi trzech różnych syndyków.
Jedna grupa kapitałowa zajmuje trzy miejsca na podium największych bankructw w Polsce w ubiegłym roku. Tak wynika z raportu "Postępowania upadłościowe", który przygotowała wywiadownia gospodarcza MGBI. Money.pl jako pierwszy opisuje wnioski z tego opracowania.
W sumie zaległości firm (wobec niepowiązanych jednostek, czyli spółek spoza grupy) wynoszą 1,8 mld zł. Skąd różnica? Część zobowiązań to wzajemne rozliczenia. Firmę dobiła konkurencja spoza UE. Najpierw brakowało gotówki, później władze zdecydowały o przerwaniu produkcji. Na końcu załoga została wysłana na urlopy i postojowe.
Firma ISD to nic innego jak Związek Przemysłowy Donbasu. To jedna z większych korporacji na Ukrainie. Biznesy miała na Ukrainie, w Polsce, ale również na Węgrzech. Na początku czerwca rozegrał się kolejny akt upadku przedsięwzięcia w Polsce. Do sądu nie zgłosił się żaden chętny na zakup Huty. Od pewnego czasu huta jest po prostu wydzierżawiona.
Przy okazji warto przypomnieć, jaki los spotkał Olega Mkrtczana - współzałożyciela i prezesa ISD. W połowie ubiegłego roku rosyjski sąd skazał go na dziewięć lat kolonii karnej za oszustwa. Proces był niejawny, sam oskarżony nie przyznawał się do winy. Ukrainiec większość majątku stracił po wybuchu konfliktu na linii Ukraina - Rosja.
Brytyjska firma odzieżowa wychodzi z Polski
Inna duża upadłość z ubiegłego roku? Firma odzieżowa New Look Poland, a w zasadzie polska spółka prowadząca sklepy. Po firmie zostały tylko zobowiązania - łącznie 96 mln zł w momencie ogłoszenia zamknięcia biznesu.
Polska spółka New Look na rynku istniała przez dziewięć lat. Na początku ubiegłego roku firma poinformowała o upadłości oraz zamknięciu 19 sklepów. I zaczęła wyprzedaż.
Oficjalny powód zamknięcia biznesu? Właściciele z Wielkiej Brytanii uznali, że firma nie jest rentowna. W tym samym czasie wycofywali się z Chin. Jak wynika z analizy money.pl, w dokumentach w Krajowym Rejestrze Sądowym zapisany jest inny powód: spółka-matka nie była już w stanie zapewnić finansowania oddziałowi z Polski. I tak los blisko 200 pracowników został przesądzony.
Z ostatnich dokumentów wynika, że firma zanotowała 47 mln zł starty w 2018 roku.
Upadłości w Polsce
Każdego roku w Polsce upada blisko 600 przedsiębiorstw - wynika z raportu "Postępowania upadłościowe". Autorzy przyznają wprost: analiza upadłości sprzed kilku lat pozwoli lepiej zrozumieć, czy po kryzysie wywołanym koronawirusem polskie firmy mają problem, czy może nie.
I wiele wskazuje na to, że będą miały problem. Pierwsze dane nie napawają optymizmem.
W sumie od 2015 do 2019 roku polskie sądy gospodarcze zamknęły - ogłosiły upadłość - 3186 przedsiębiorstw. Wiele wskazuje na to, że średnia z ostatnich lat zostanie pobita. Jak wynika z danych MGBI, w pierwszym kwartale upadły 132 przedsiębiorstwa. W analogicznym okresie rok temu było to 145. Dlaczego spadek może zwiastować problemy? Już w pierwszym kwartale sądy pracowały wyraźnie wolniej.
- Na pewno już̇ w nadchodzących miesiącach możemy się̨ spodziewać́ wzrostu liczby wniosków o ogłoszenie niewypłacalności firm w rezultacie utraty przez nie płynności finansowej - przekonuje Michał Grzechowiak, analityk i członek zarządu wywiadowni gospodarczej MGBI.
Jak wynika z analiz, w Polsce upadają dojrzałe firmy. 28 proc. upadających przedsiębiorców w ubiegłym roku działało na rynku od 5 do 10 lat . 27 proc. działało powyżej 25 lat.
- Niestety w 2020 r. i w kolejnych latach należy się̨ spodziewać́ raczej odwrócenia tego trendu - zaznaczają twórcy raportu. - Rosnące zagrożenie niewypłacalnością̨, w związku z licznymi ograniczeniami w działalności gospodarczej wprowadzonymi w reakcji na pandemię COVID-19, spowoduje najpewniej znaczący wzrost liczby bankructw w grupie firm o kilkuletnim czasie istnienia - dodają.
Nie jest wcale tak, że młode firmy nie upadają. Najkrótszą drogę do bankructwa miała firma Cross II, która prowadziła sklep odzieżowy w gdańskiej galerii handlowej. Rozpoczęła działalność pod koniec czerwca 2018 roku, a już w styczniu 2019 roku sąd wydał postanowienie o zabezpieczeniu majątku. Upadłość ostatecznie została ogłoszona w kwietniu. Co to oznacza? Firma działała ledwie dziewięć miesięcy. Problemem okazał się kredyt.
Najdłuższą drogę do upadłości miała z kolei Okręgowa Spółdzielnia Mleczarska w Ozorkowie. Formalnie działała od 1981 roku, ale jej początki sięgają 1937 roku. Najpierw firma przestała płacić dostawcom za mleko, później nowy zarząd rozpoczął jej restrukturyzację. Nie udało się. Na początku grudnia 2019 roku OSM w Ozorkowie musiała ogłosić upadłość. Dostawcy nie otrzymali 8 mln zł, banki 10 mln zł.
Polska upadłościami podzielona
Gdzie w ciągu roku upada najwięcej firm? W województwie mazowieckim. Nie powinno to jednak dziwić, gdyż liczba upadłości wprost zależy od liczby firm na danym terenie. Jak wykazuje MGBI, są jednak regiony, których potencjał gospodarczy nie zgrywa się z liczbą bankructw.
I tak, w województwie wielkopolskim i łódzkim procentowy udział w bankructwach jest niższy niż udział tych regionów w całej polskiej gospodarce. Z kolei w województwie lubelskim i kujawsko-pomorskim jest odwrotnie. Upadłości z tych regionów w ogólnej liczbie zamkniętych biznesów było więcej niż wynika to z potencjału gospodarczego regionu.
- W porównaniu z poprzednim rokiem, w 2019 r. liczba niewypłacalnych firm zwiększyła się̨ przede wszystkim w województwach: opolskim, zachodniopomorskim, śląskim i łódzkim. Zauważalnie mniejszą liczbę̨ bankructw ogłoszono natomiast w lubelskim, pomorskim, świętokrzyskim i warmińsko-mazurskim - informują analitycy MGBI.