Zerwane rozmowy centrów z najemcami. W spór zaangażowało się Ministerstwo Rozwoju, ale nie udało się podpisać porozumienia w sprawie wysokości czynszów. Nowej interwencji może nie być - czytamy w "Rzeczpospolitej".
Projekt porozumienia zakładał, że po otwarciu 4 maja sklepów w galeriach pierwszy miesiąc byłby bez czynszów zupełnie, w kolejnych firmy miały płacić 40 proc. stawki, która jeszcze w tym roku miała wzrosnąć na 60 proc. ubiegłorocznego poziomu. Opłaty eksploatacyjne miały zostać przeniesione na później, a właściciele galerii mieli podpisać z najemcami nowe umowy z terminem obowiązywania o dwa lata dłuższym niż obecne.
Wojna na argumenty trwa, każda ze stron stoi przy swoim, a winą za obecny stan obarcza oponentów.
Przypomnijmy, w ramach tarczy antykryzysowej rząd zdecydował się wygasić umowy najmu na czas trwania zakazu. Ustawodawcy uznali, że skoro działalność handlowa została zablokowana, sklepy nie powinny płacić za powierzchnię, z której aktualnie nie mogą korzystać.
- Zdecydowana większość najemców przystępuje do indywidualnych rozmów i negocjacji warunków. Większość rozmów, które prowadzimy od blisko dwóch miesięcy z najemcami, odbywa się w pojednawczym tonie i ma charakter szukania rozwiązań optymalnych dla obu stron – mówi "Rzeczpospolitej" Rafał Sonik, prezes Gemini Holding i prezes Związku Pracodawców Polskich Obiektów Handlowych i Partnerów.
Jak dodaje, wszyscy widzą, że istnieje potrzeba zmian, które z jednej strony wesprą marki, zwłaszcza w okresie lockdownu i rozruchu, ale także pozwolą galeriom utrzymać atrakcyjność, bo przecież służy ona sprzedaży u najemców.
Już wiadomo, że niektóre sieci nie wrócą do galerii. Umowy rozwiązały Empik, LPP (właściciel marek m.in. Reserved i Cropp) oraz bydgoska firma BPH, do której należy m.in. odzieżowa marka Quiosque.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl