Ceny gazu w Polsce są ściśle powiązane z trendami na rynkach europejskich, przede wszystkim z rynkami niemieckim i holenderskim. Dlatego drożyzna za granicą przekłada się na cenę paliwa na TGE, a następnie na cenę paliwa, które wykorzystujemy do gotowania posiłków i ogrzewania mieszkań.
Jesienią 2021 roku ceny na europejskich giełdach paliw poszybowały, osiągając w październiku historyczny rekord: cena za 1 MWh gazu wyniosła 116,02 euro i była prawie 900 proc. wyższa niż rok wcześniej (13,15 euro). Kluczowy wpływ na wysokość rachunków za gaz w Polsce mają notowania błękitnego paliwa na Towarowej Giełdzie Energii. W miarę nadchodzącej zimy ceny nie przestawały rosnąć, osiągając na TGE tuż przed Świętami Bożego Narodzenia poziom 770 zł za 1 MWh gazu ziemnego.
"Broń gazowa"
Jak przekonuje pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Piotr Naimski we wtorkowym "Do Rzeczy", działania Polski mają wytrącić z ręki możliwości Rosji narzucania cen gazu, które nazywa "bronią gazową".
- Realizujemy strategię różnicowania źródeł dostaw gazu dla polskiej gospodarki. Gazociąg Baltic Pipe będzie miał przepustowość 10 mld m sześc. gazu rocznie i to jest w zasadzie dokładnie tyle, ile teraz kupujemy na podstawie długoterminowego kontraktu od rosyjskiego Gazpromu. Ten kontrakt wygasa z końcem 2022 r. i trzy miesiące wcześniej zostanie uruchomiona możliwość dostaw z norweskiego szelfu - stwierział Naimski.
Jak dodał, to bardzo ważny moment, nie tylko dla polskiej gospodarki. - Redukujemy w ten sposób możliwość politycznych nacisków i szantażu ze strony Rosji przy użyciu "broni gazowej" - powiedział Naimski.
Atom w powijakach
Na uwagę, że o ile Baltic Pipe to sukces, o tyle w przypadku atomu niestety sprawa ciągnie się od lat, a w powszechnym odbiorze obecna ekipa rządząca nie radzi sobie z budową tak bardzo potrzebnych elektrowni atomowych, odparł, że faktem jest, że budowa elektrowni atomowej w Polsce jest opóźniona.
- Podjęliśmy ten temat w 2016 r. niejako w kontynuacji i mogę dzisiaj powiedzieć, że prace przygotowawcze są bardzo żmudne. Potrzebny jest raport środowiskowy, badania lokalizacyjne - tłumaczył.
- Spółka Polskie Elektrownie Jądrowe zaczynała jako wspólne przedsięwzięcie spółek energetycznych, ale niestety czym innym jest prowadzenie biznesu energetycznego, a czym innym budowa elektrowni jądrowej. Obecnie Polskie Elektrownie Jądrowe to w 100 proc. spółka celowa Skarbu Państwa. Spółka ma określone preferencje co do lokalizacji elektrowni. Raport środowiskowy jest gotowy i będzie wkrótce składany. Jednym słowem, choć te prace przygotowawcze są prowadzone w sposób mało widoczny dla opinii publicznej, to realnie przybliżają moment strategicznych decyzji rządu - dodał.
Poinformował, że "termin – rok 2033 – oddania pierwszego reaktora jest terminem realnym – trudnym, ale realnym".
- Przy Baltic Pipe przez sześć lat udaje się nam utrzymać założony harmonogram, tak samo wierzę, że uda się go utrzymać przy elektrowni jądrowej. Jest to zadanie, które jest miarą dojrzałości naszego państwa dlatego, że w perspektywie lat 30. można zasadnie założyć, że będą się zmieniały koalicje rządzące, sejmy i chodzi o utrzymanie strategicznej kontynuacji dla tego ważnego dla Polski projektu - podał.