Michał Wąsowski, money.pl: Czy Polska jest zabezpieczona na wypadek kryzysu gazowego? Nieustannie słyszymy, że polskie magazyny gazu są wypełnione w ponad 90 proc. Pytanie jednak: czy to wystarczy i na ile czasu wystarczy?
Dr Przemysław Zaleski, ekspert Fundacji im. K. Pułaskiego: Polska posiada osiem magazynów gazu, mamy możliwość zarezerwowania w nich ok. 3 mld m3 gazu. To, na dzisiaj, biorąc pod uwagę zużycie, wystarczy na okres około dwóch miesięcy.
Można więc powiedzieć, że jeśli będziemy dopełniać te magazyny stale, a jest to w tej chwili taktyka stosowana przez PGNiG od początku kryzysu gazowego, to powiedziałbym, że do jesieni możemy przejść przez to suchą stopą.
Cały odcinek programu "Money. To się liczy" z udziałem dra Przemysława Zaleskiego, o kryzysie gazowym, można obejrzeć poniżej:
Do jesieni suchą stopą, ale co w takim razie z zimą?
Wszyscy mają nadzieję, że zimą będzie już otwarty nasz Baltic Pipe, czyli połączenie gazowe z Danią. Według wszelkich informacji, 1 października powinno nastąpić techniczne otwarcie tego gazociągu. Na początku możliwości (przesyłu gazu - przyp. red.) będą mniejsze - parę mld m3, ale docelowo mamy mieć możliwość eksportu i importu nawet 10 mld m3 gazu. Biorąc pod uwagę także, że nasze złoża krajowe są na poziomie 4 mld m3, mamy możliwość zakupów też z innych gazociągów i interkonektorów, to przy naszym zużyciu - liczonym na ok. 17 mld m3 gazu rocznie - powinniśmy być dosyć dobrze zabezpieczeni.
W miarę dobrze, co nie znaczy, że będzie to całkowicie bez perturbacji. Sytuacja zależy też od tego, jak będą szły, chociażby, dostawy do naszego gazoportu. To kolejny punkt dostaw, gdzie mamy możliwości na 5 mld m3, a docelowo rozbudowujemy go do 7,5 mld m3, jeśli chodzi o dostawy gazu LNG. Ale tutaj też mogą być perturbacje - 9 czerwca był pożar jednego z największych na świecie terminali, "okna eksportu na świat", czyli Freeport w Teksasie.
Co więc się wydarzy, jeśli coś - odpukać - pójdzie nie tak przy Baltic Pipe? W jakiej sytuacji wtedy będzie Polska?
Prace i przygotowania do przesyłu technicznego, które toczą się od dłuższego czasu, są tak mocno zaawansowane, że - mam nadzieję - żadnego problemu nie będzie. Gdyby jednak były jakieś perturbacje na tym połączeniu z Danią, to wtedy mamy, jako Polska, częściowy problem, który będziemy musieli nadrabiać poprzez rewers z Jamału albo interkonektory.
Według ostatniego raportu PIE, Polska jest całkiem dobrze zabezpieczona na tle krajów Europy Zachodniej - czy faktycznie tak jest? Radzimy sobie dobrze na tle innych państw?
Trzeba przypomnieć sobie jedną rzecz: strategię, którą Polska założyła, jeśli chodzi o dywersyfikację i odcięcie od gazu rosyjskiego. W kontekście długoterminowych kontraktów, to odcięcie nastąpiło już w 2019 r. PGNiG, nie chcąc przedłużać kontraktu jamalskiego (umowy gazowej z Rosją - przyp. red.), przed trzema laty tę decyzję już podjął. I stąd wszelkie prace, które dotyczyły rozbudowy gazociągów czy interkonektorów - to pokazuje, że Polska konsekwentnie prowadziła politykę dywersyfikacji. Wynikało to z tego, że znaliśmy postępowanie Gazpromu wobec nas w latach wcześniejszych. Myślę, że na tle innych krajów byliśmy mało wierzący w zapewnienia głównego partnera, którym był Gazprom, i widać to dzisiaj, po odcięciu nas, kiedy odmówiliśmy płacenia rublami za rosyjski gaz.
Ostatnio pojawiło się na horyzoncie ryzyko "gazu na kartki" - czyli reglamentowania błękitnego paliwa w Europie. Pana zdaniem może dojść do takiej sytuacji, że gaz będzie racjonowany w niektórych krajach UE?
Obawiam się, że tak będzie. Dlatego, że biorąc pod uwagę, iż w tej chwili już Gazprom wysyła coraz mniejsze ilości gazu do Europy, to możliwe jest, że kraje europejskie nie zdążą zapełnić magazynów do odpowiedniej ilości. Dzisiaj poziom dzienny przepływów gazu jest na poziomie 63 mln m3 - to jest bardzo, bardzo mało. Gazprom odcina kurek całej Europie i jeżeli nie będzie to uzupełnione do odpowiedniego poziomu, to raczej tak, nastąpi pewna reglamentacja gazu w Europie.
Czy Polsce też grozi takie racjonowanie gazu?
Nie. Działania PGNiG były na tyle przezorne i konsekwentne, że nie powinniśmy mieć takiego problemu - o ile nie będzie perturbacji z Baltic Pipe.