Władze Mołdawii będą magazynować gaz ziemny w sąsiednich krajach: Rumunii i Ukrainie - podał w sobotę rząd Natalii Gavrility, precyzując, że działanie to służy zapewnieniu krajowi bezpieczeństwa energetycznego. Wicepremier Andrei Spinu, odpowiedzialny za resort infrastruktury i rozwoju regionalnego, poinformował, że powodem tej decyzji jest ograniczenie ilości surowca kierowanego do Mołdawii przez rosyjski koncern Gazprom, który redukcję tłumaczy "problemami technicznymi".
Cytowany przez portal Deschide polityk ujawnił, że Gazprom przekazał władzom Mołdawii, iż obniży w październiku o 30 proc. ilość surowca kierowanego do tego kraju. Przypomniał, że rosyjska firma jest monopolistą w dostawach gazu do Mołdawii.
We wrześniu Spinu mówił w rozmowie z lokalnymi mediami, że Mołdawia prowadzi negocjacje z Rumunią i Azerbejdżanem w sprawie zakupu gazu ziemnego. Dodał, że żadne z tych państw nie próbuje narzucić Kiszyniowowi żadnych warunków politycznych, co komentatorzy odebrali jako aluzję wobec Rosji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W czwartek rząd Gavrility zatwierdził przepisy dotyczące magazynowania gazu ziemnego w sytuacjach nadzwyczajnych. Podał też, że odpowiedzialna za skup surowca mołdawska spółka Energocom nabyła w ostatnich tygodniach blisko 40 mln m sześc. gazu.
Według danych rządu Mołdawii Energocom ma obecnie w swoich magazynach 53,5 mln m sześć. gazu. Rezerwy te będą mogły zostać wykorzystane, jak zapewnia rząd Gavrility, w sytuacji przerwania dostaw surowca przez Gazprom.
Tranzyt do Włoch wstrzymany
W sobotę rosyjski gigant wymierzył cios nie tylko Mołdawii. Gazprom wstrzymał też tranzyt gazu przez Austrię do Włoch. Swoją decyzję rosyjski koncern uzasadnił odmową potwierdzenia zleceń określających ilość tłoczonego tranzytem surowca przez austriackiego operatora sieci przesyłu gazu - podaje agencja Reutera, powołując się na oświadczenie koncernu.
Gazprom dodał, że jest to skutek zmian regulacyjnych w Austrii, które nastąpiły w końcu września. Poinformował też, że w celu rozwiązania problemu współpracuje z odbiorcami z Włoch.
Od soboty nie ma dostaw gazu z Rosji do Włoch - przyznał włoski koncern ENI. - Począwszy od dzisiaj Gazprom nie dostarcza gazu dla ENI, ponieważ - jak wynika z jego komunikatów - nie jest w stanie spełnić wymogów koniecznych do tego, by otrzymać usługę wysyłki gazu do Austrii - oświadczył rzecznik włoskiej firmy w rozmowie z agencją Ansa. Dodał: - Wiadomo nam jednak, że Austria dalej otrzymuje gaz w punkcie przekazu na granicy słowacko - austriackiej.
- Pracujemy nad tym, aby sprawdzić w Gazpromie, czy możliwe jest wznowienia dostaw do Włoch - poinformował rzecznik ENI. Od grudnia zeszłego roku uzależnienie Włoch od gazu z Rosji spadło z 40 do 18 procent. Obecnie włoskie magazyny gazu zapełnione są w 90 proc. - ogłosiło niedawno Ministerstwo Transformacji Ekologicznej.
Szantaż trwa od dawna
Moskwa od wielu miesięcy traktuje eksportowany na zachód Europy gaz jako narzędzie polityczne. Zaczęła to robić jeszcze przed 24 lutego, kiedy rozpoczęła inwazję na Ukrainę, a po tej dacie zjawisko to zdecydowanie się nasiliło. Pod koniec kwietnia Moskwa całkowicie zakręciła Polsce kurek. Te dostawy w dużej mierze będą zastąpione importem przez nowy gazociąg Baltic Pipe, dzięki któremu będziemy mogli odbierać surowiec z Norwegii. Rurociąg został symbolicznie otwarty we wtorek.
Z kolei w poniedziałek prowadzące z Rosji do Niemiec gazociągi Nord Stream 1 i 2 zostały przerwane w trzech miejscach w pobliżu duńskiej wyspy Bornholm. Władze Danii przekazały, że przyczyną były celowe działania, a w pobliżu rurociągów doszło do wybuchów. Kilka dni później szwedzka straż przybrzeżna zlokalizowała czwarty wyciek z gazociągu Nord Stream na Morzu Bałtyckim.