Jak pisze "Dziennik Gazeta Prawna", zmiany w prawie były nieuniknione. Chodzi przede wszystkim o zasady zawierania przez Dyrekcję umów z wykonawcami.
Wszyscy zgadzali się, że zmiany są konieczne. Przez wiele lat zmieniła się rzeczywistość gospodarcza, pojawiły się nowe technologie - to wszystko ma znaczenie w kontraktach. Jednak zdaniem budowlańców GDDKiA poszła za daleko. I pomysły przedstawione przez instytucję nie zwiastują niczego dobrego.
- Będzie to skutkować wzrostem cen w przetargach, bo trzeba będzie doliczyć określone ryzyko. W grę wchodzi też wydłużanie kontraktów - mówi "DGP" przedstawiciel jednego z dużych wykonawców.
Co nie podoba się budowlańcom? Wszystko w jednym dokumencie spisał Polski Związek Pracodawców Budownictwa.
Firmom nie podoba się fakt, że GDDKiA chce umożliwić zrywanie umów za podzlecanie niektórych prac bez wiedzy zamawiającego. Jak tłumaczą przedstawiciele branży, tak to działa niemal na każdej budowie. Przy bardzo napiętych terminach czekać nikt nie zamierza.
Branża boi się, że to może być pretekst do wyrzucania firm z budów. Nie podoba im się również pomysł, by zaliczki były wypłacane im dopiero po rozliczeniu dotychczasowego etapu prac.
- Zaliczki to jest podstawa funkcjonowania w budownictwie. Na początku dostaję 10 proc. wartości kontraktu. Jeśli teraz będzie tak, że najpierw dostanę np. 1 czy 2 proc., dopiero potem kolejne 1 czy 2 proc. pod warunkiem rozliczenia poprzedniej transzy, pogorszy się moja płynność finansowa - skarżą się budowlańcy.
Pomysłów GDDKiA jest więcej. Branża jednak krytykuje wiele rozwiązań i chce rozmawiać z Dyrekcją nad zmianami w projekcie.
- Czekamy na odpowiedzi od wszystkich organizacji branżowych. Potem problem będzie omawiany przez radę ekspertów, która działa przy Ministerstwie Infrastruktury. W jej skład wchodzą także przedstawiciele branży - mówi "DGP" Szymon Piechowiak, rzecznik GDDKiA.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl