Posiedzenie aresztowe w warszawskim sądzie rejonowym zaplanowano na godz. 10.
Będzie to trzecia próba rozpatrzenia wniosku o tymczasowe aresztowanie biznesmena. Pierwszą podjęto 16 października. Kolejną - 16 listopada.
Oba te posiedzenia były odraczane na wniosek obrońcy Leszka Czarneckiego, mecenasa Jacka Dubois.
Przyczyną odroczenia był brak możliwości pojawienia się na sali głównego obrońcy biznesmena, czyli mec. Romana Giertycha, który miał zakaz wykonywania zawodu w związku z toczącym się przeciwko niemu śledztwie w Prokuraturze Regionalnej w Poznaniu.
Miesiąc temu Giertych wrócił do pracy. Istnieje więc szansa, że tym razem sąd będzie mógł rozpatrzyć wniosek.
Czarneckiemu postawiono zarzuty w związku z tzw. aferą GetBack, ale nie zostały mu formalnie ogłoszone, bo biznesmen przebywa za granicą i zdaniem prokuratury ukrywa się. Stąd wniosek o areszt.
W listopadzie mec. Dubois mówił, że "prokuratura zawaliła" nie wzywając biznesmena na przesłuchanie, a ten "przebywa w miejscu zamieszkania, którego adres był znany prokuraturze i wszystkim organom finansowym".
Podczas poprzedniej próby rozpoznania sprawy obrona złożyła do sądu wniosek o powołanie biegłego z zakresu okulistyki, który miałby przebadać Leszka Czarneckiego. Biznesmen cierpi na schorzenie, które ma mu uniemożliwiać przebywanie w warunkach aresztu śledczego.
Prokuratura Regionalna w Warszawie powołała w tej sprawie biegłą z zakresu medycyny sądowej, która orzekła, że nie widzi przeciwwskazań do pozbawienia Czarneckiego wolności. Opinia została przekazana sądowi w październiku.
W październiku portal RMF24 podał, że Prokuratura Regionalna dokonała zabezpieczeń na znaczną kwotę na mieniu Leszka Czarneckiego.
Z informacji nieoficjalnych źródeł PAP wynika, że może to być równowartość kwoty rzędu kilkudziesięciu, nawet do stu milionów złotych. W sprawie tzw. afery GetBack prokuratura zabezpieczyła w sumie od wszystkich podejrzanych mienie, gotówkę, obligacje itp. o wartości 400 mln zł.
Śledztwo w sprawie tzw. afery GetBack zostało wszczęte 24 kwietnia 2018 r. po zawiadomieniach przewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego.
Postępowanie dotyczy wyrządzenia szkody majątkowej o wielkich rozmiarach, prowadzenia ksiąg rachunkowych wbrew przepisom i podawanie nieprawdziwych informacji. Straty szacuje się nawet na 2,6 mld zł.