Po tym, jak w czwartek rosyjskie wojska zaatakowały wiele miast na Ukrainie, zachodnie mocarstwa nałożyły sankcje na Rosję. Jednak prezydent USA Joe Biden dał jasno do zrozumienia, że USA i inne kraje nie są skłonne poświęcić własnych gospodarek, aby ukarać Rosję za inwazję na Ukrainę.
Rosja atakuje Ukrainę. Giełda odbija po czwartkowym załamaniu
Podczas, gdy Stany Zjednoczone nałożyły na Rosję najsurowsze w historii sankcje, podano, że ograniczenia dotyczące rozliczeń walutowych z Rosją nie obejmą opłat za surowce energetyczne. Są one kluczowym źródłem dochodów Moskwy.
"Jeśli chodzi o skutki finansowe, nałożone w czwartek sankcje przeciwko Rosji są największe w historii" - powiedział zastępca doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego USA Daleep Singh. Dodał, że nadal "wszystkie opcje są na stole", w tym wykluczenie Rosji z systemu SWIFT. Na taką ewentualność jednak nie chce przystać kilka państw Europejskich, w tym Niemcy. Efekt de facto już został osiągnięty.
- Dane z systemu wskazują jednak, że poprzez sankcje na banki ruch rosyjskich podmiotów w systemie niemal zamarł - wyjaśnia Maciej Madej, analityk TMS Brokers.
"Naszym zdaniem, w sankcjach nie ma tzw. opcji atomowej, tj. odcięcia Rosji od SWIFT czy ograniczeń eksportu ropy i gazu. To dlatego m.in. w ostatnich godzinach spadły ceny ropy na rynkach światowych i odbiły giełdy w USA. Sankcje utrudniają, ale nie blokują bieżącej dzielności rosyjskich największych banków, zamrażają ich operacje w USD, EUR, JPY i GBP, ale wciąż mogą się rozliczać przez bank centralny w Rosji. Sankcje bardziej uderzają w role tych banków jako dostarczycieli kredytu do gospodarki, a więc w długoterminowe perspektywy wzrostu gospodarczego" - komentują sankcje ekonomiści ING Banku Śląskiego.
W piątek rano widać, że rynki oceniły, iż sankcje nie uderzą potężnie ani w gospodarki Zachodu, ani w samą Rosję. Główny indeks moskiewskiej giełdy akcji RTS rósł o poranku o ponad 25 proc., ale po krótkim czasie potężne wzrosty zelżały do ok. 20 proc. Krach wojenny dobrze widać na wykresie tygodniowym:
Również w Polsce widać uspokojenie nastrojów
Również w Polsce notowania głównych warszawskich indeksów giełdowych rozpoczęły się na plusach, WIG20, który w czwartek spadł o blisko 11 proc., na otwarciu piątkowej sesji wzrósł o 1,8 proc. Widać wyraźną stabilizację.
"Analiza sankcji oraz zapowiedzi działań na rzecz zwiększenia podaży ropy i gazu celem stabilizacji cen wskazuje, że nastąpi teraz stabilizacja rynków finansowych, w tym widoczny już spadek cen ropy, umocnienie PLN i odbicie na GPW" - pisze na Twitterze Paweł Borys, szef Polskiego Funduszu Rozwoju.
Około godz. 9.30 WIG20 rośnie już o 3,3 proc. do 1.877,37 pkt., WIG zyskuje 3,09 proc. do 57.817,75 pkt., sWIG80 idzie w górę o 2,35 proc. do 17.646,89 pkt., natomiast mWIG40 zwyżkuje o 2,73 proc.
Rosną prawie wszystkie indeksy branżowe, a najmocniej WIG-Banki, który, po czwartkowym spadku o 15,2 proc. zyskuje 5,7 proc. WIG-Spożywczy, który wczoraj spadł o 36 proc. w piątek rośnie o 5,7 proc. WIG-Chemia rośnie o 4,3 proc., nieznacznie spada jedynie WIG-Odzież (o 0,6 proc.).
W indeksie WIG20 rosną akcje prawie wszystkich spółek. Największa zwyżka obejmuje papiery Pekao SA i PKO BP, które rosną odpowiednio o 9,5 proc. i 5,7 proc.
Pekao podał wcześniej, że nie podjął jeszcze decyzji w sprawie propozycji podziału zysku za rok 2021, ale poinformował, że według KNF, bank spełnia wymogi do wypłaty do 100 proc. zysku.
LPP, czwartkowy lider spadków (o 25,2 proc.), w piątek traci 1,5 proc. Akcje CCC zyskują 5,5 proc. Najmocniejszy spadek wśród blue chipów - o ok. 1,8 proc. - notuje Cyfrowy Polsat. Około 1 proc. zniżkuje kurs PGNiG.