Dom Development to jeden z największych deweloperów notowanych na polskiej giełdzie z kapitalizacją rzędu 3,9 mld zł. - Jeszcze w 2022 r. ruszyły kredyty hipoteczne i oczekiwania już niepodnoszenia stóp proc. połączone ze spadającą inflacją i zapowiadanym kredytem "Bezpieczny kredyt 2 proc." spowodowały, że popyt był wysoki – powiedział podczas wideokonferencji prezes Jarosław Szanajca.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Prezes Dom Development ma złą wiadomość dla Polaków. Mieszkań będzie brakować
Zwrócił on uwagę na podstawowy problem, z jakim obecnie borykamy się na rynku nieruchomości. Brakuje nowych budów, brakuje mieszkań gotowych. Liczba chętnych przewyższa dostępność nowych lokalizacji. To spory kłopot dla polityków, którzy do tej pory wciąż wspierali popyt, nie stymulując podaży. - (...) W tej chwili popyt mamy wysoki, a podaż nie dowozi – ocenił Szanajca.
- To nie jest tak, według naszej wiedzy, że deweloperzy wstrzymują się – mimo dobrej sytuacji na rynku – z uruchamianiem projektów. (...) Generalnie na rynku wśród deweloperów nie ma amunicji. Z naszych rozmów i rozmów PZFD (Polski Związek Firm Deweloperskich - przyp.red.) widać, że tej podaży brakuje i ta podaż szybko nie przyjdzie – dodał.
Co gorsze, zarząd uważa, że wysoki popyt będzie się utrzymywał. To oznacza, że deficyt na rynku tak szybko nie przejdzie, co pośrednio wpłynie na ceny nieruchomości. Plusem jest nieco więcej gruntów w zasobach firmy.
- Nieco poprawiła się sytuacja na rynku gruntów w pierwszym półroczu. Ruch zakupowy się zwiększył i my też ruszyliśmy na zakupy. Mamy plany i środki finansowe (...). Bank ziemi, mimo że sprzedaż i wprowadzanie do sprzedaży kolejnych projektów ten bank uszczupla (...) zwiększył się w grupie (na koniec czerwca 2023 r. – przyp.red.) kdk o 9 proc., najwięcej w Krakowie – powiedział prezes.
Mało się buduje, dużo się sprzedaje
W pierwszym półroczu tego roku deweloperzy wprowadzili do sprzedaży w 10 największych miastach tylko niecałe 18,8 tys. lokali. We wszystkich metropoliach było ich mniej niż sprzedanych. W efekcie skurczyła się oferta. Co więcej, błyskawicznie topnieje też liczba mieszkań z drugiej ręki. Z analizy firmy Hreit wynika, że od czerwca liczba mieszkań z rynku wtórnego w sprzedaży zmniejszyła się aż o 1/8.
Niepokoić może szczególnie sytuacja w Warszawie, Krakowie i Trójmieście. Z danych Big Data RynekPierwotny.pl wynika, że w ofercie krakowskich firm deweloperskich było pod koniec czerwca aż o 28 proc. mniej mieszkań niż jeszcze sześć miesięcy temu. W stolicy oferta lokali skurczyła się w tym okresie o 23 proc., a w Trójmieście – o 18 proc.
– We wszystkich 10 metropoliach firmy deweloperskie oferowały pod koniec czerwca łącznie ok. 54,7 tys. lokali, czyli o 15 proc. mniej niż w końcówce ubiegłego roku – wskazywał w naszym tekście z początku sierpnia ekspert RynkuPierwotnego.
Jego zdaniem, w tym roku może powtórzyć się historia sprzed zaledwie dwóch lat, gdy wskutek niewystarczającej podaży mieszkań gwałtownie wzrosły ich ceny. Na przykład w stolicy oferta mieszkaniowa zmniejszyła się wówczas, w ciągu pierwszych sześciu miesięcy, aż o 1/4. Wprawdzie deweloperzy zaczęli ją później uzupełniać, ale i tak w całym 2021 r. średnia cena metra kwadratowego poszła w górę o 14 proc. Podobna podwyżka miała miejsce w Krakowie i Wrocławiu, a w Trójmieście wyniosła 18 proc.
Niestety, w tym roku trudno jest o optymizm, skoro od grudnia nowe mieszkania w Krakowie i Szczecinie podrożały średnio na metrze aż o 10 proc., w Warszawie i Trójmieście – o 9 proc., w Bydgoszczy – o 7 proc., a w Łodzi i Poznaniu – o 5 proc. Stosunkowo niewiele, bo o 3 proc. wzrosła średnia cena metra kwadratowego we Wrocławiu, w miastach Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii i Lublinie – mówił ekspert.
Z kolei w lipcu rynek nieruchomości przeżywał boom podobny do tego, który pamiętamy z czasów ultraniskich stóp procentowych - czytamy w opracowaniu przygotowanym przez firmy Expander i Rentier.io. Z ich danych wynika, że w ośmiu z 17 analizowanych miast średnie ceny mieszkań pobiły dotychczasowe rekordy.