Money.pl jako pierwszy informował, że Beko Europe w Polsce planuje znaczące zwolnienia. Redukcja ma dotyczyć zakładów we Wrocławiu i w Łodzi. W stolicy Dolnego Śląska z pracą ma pożegnać się ok. 700 osób, natomiast w Łódzkiem 1,1 tys. Zwolnienia grupowe mają ruszyć od początku 2025 r.
"Zamknięcie strefy produkcyjnej w Łodzi oraz zmiany we Wrocławiu (dotyczące pracowników produkcji oraz pracowników biurowych) mogą dotknąć około 1800 stanowisk. Produkcja w tych zakładach ma zostać zakończona do końca kwietnia 2025 roku" - informuje w oficjalnym komunikacie Beko Europe.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zwolnienia w Beko
To nie podoba się zdesperowanym pracownikom. - To są ludzie, samotne matki z dziećmi. To są ludzie, którzy pracują po 20 parę lat. Dla niektórych to jest całe życie, które tutaj spędzili. Ludzie są przerażeni, smutni, rozgoryczeni. Gdzie teraz taki człowiek po 20 latach, podczas których spędził całe swoje życie tutaj, ma znaleźć pracę? - zastanawia się w rozmowie z Radiem Łódź pani Paulina, która pracuje w łódzkim zakładzie od 8 lat.
9 września w łódzkiej fabryce ruszył protest. Najpierw pracownicy założyli do pracy czarne stroje. W ten sposób będą czekać na rozwój wydarzeń do 23 września, gdy zaplanowano rozmowy dotyczące odpraw.
Sebastian Grabarczyk z zakładowej "Solidarności" dodaje, że trzeba pracownikom pomóc m.in. w znalezieniu nowej pracy oraz zapewnieniu godnej odprawy. - Mogą to być też właśnie te sytuacje, że ktoś może naprawdę popaść w jakąś depresję i tak dalej - tłumaczy.
Krzysztof Domagała, szef związkowej "Solidarności" we wrocławskich zakładach Beko Europe, zdradził na money.pl, że "do pracowników produkcji zamiast szefa wysłano tzw. mistrzów, którzy odczytali korporacyjny komunikat. Wyszło tragicznie, ludzie płakali".