Zdaniem prezesa UODO, internetowy sklep został ukarany za to, że nie był w stanie zapobiec atakowi hakerskiemu, podaje ekspert ds. RODO Maciej Kawecki.
Kara wynosi 2,8 mln zł, a więc jest największą, którą nałożył dotychczas Urząd.
- Nie zgadzamy się z oceną zebranego materiału dowodowego, dlatego chcemy, aby sprawa została ponownie rozpatrzona z udziałem niezależnych biegłych — komentuje "Pulsowi Biznesu" Radosław Stasiak, wiceprezes ds. IT w Morele.net. I zapowiada, że firma będzie się odwoływać do Sądu Administracyjnego.
- Jestem silnie poruszony okolicznościami nałożenia tak wysokiej kary. Sprzeciwiam się nazywaniu każdego incydentu nieuprawnionego dostępu do treści danych „wyciekiem”. Morele.net padła ofiarą ataku hakerskiego. Nikt dotychczas nie był w stanie ustalić, jak do niego doszło - komentuje dr Maciej Kawecki, zaznaczając, że jest członkiem kancelarii reprezentującej Morele.net.
- Ataki hakerskie zdarzają się pomimo najsilniejszych zabezpieczeń. Spółka inwestowała rocznie dziesiątki milionów złotych w systemy IT i bezpieczeństwo, zlecając audyty bezpieczeństwa i testy penetracyjne - dodaje ekspert.
Wyciek danych ze sklepu miał miejsce w październiku 2018 r. Haker uzyskał wtedy dostęp do bazy danych klientów Morele.net, ale również do dziesięciu powiązanych sklepów internetowych.
Łącznie wyciekło 2,2 mln kont użytkowników. Już w listopadzie do klientów zaczęły trafiać informacje o konieczności dokonania dodatkowej opłaty z linkami do fałszywych bramek płatności.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl