Protestujący Irakijczycy mieli dostać się na teren pola, znajdującego się na południu kraju, i zmusić jego pracowników do wyłączenia prądu. W efekcie zakład przestał działać i nie wiadomo, kiedy w tym miejscu znowu będzie można wydobywać ropę, wynika z nieoficjalnych informacji Reutersa.
Sytuacja polityczna w Iraku jest ciągle bardzo napięta. Od października trwają masowe protesty - największe od czasu upadku rządów Saddama Husajna. Szacuje się, że w czasie demonstracji zginęło już niemal 500 osób a niemal 30 tys. zostało rannych.
Zamknięcie pola nie wpłynie jednak na iracki eksport i produkcję ropy naftowej, zapewnia ministerstwo ds.ropy naftowej tego kraju. Resort zapewnia, że Irak wykorzysta inne pola naftowe, by wyrównać straty.
Po raz pierwszy w czasie tych protestów demonstrującym jednak udało się dostać na teren wielkiego zakładu przemysłowego. Wcześniej ograniczali się do blokowania wejść do pól naftowych, rafinerii czy fabryk.
Protestujący w Iraku odnoszą pewne sukcesy. Na przykład w czwartek prezydent Barham Salih odmówił desygnowania na premiera Asaada al-Eidaniego. Przeciw jego kandydaturze protestowało wiele osób na terenie kraju - ten dotychczasowy gubernator prowincji Basra uchodzi bowiem za polityka bliskiego siłom związanym z Iranem.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl