Nowa większość sejmowa może postawić Adama Glapińskiego przed Trybunałem Stanu. Sprawa nie jest rozstrzygnięta, ale taki postulat zgłaszał m.in. Donald Tusk, który ma sformować kolejny rząd. Już samo postawienie w stan oskarżenia odsunęłoby Glapińskiego od kierowania Narodowym Bankiem Polskim.
Dlatego prezes NBP próbuje nagłośnić sprawę na arenie międzynarodowej, licząc, że uzyska wsparcie od instytucji, takich jak Europejski Bank Centralny, Międzynarodowy Fundusz Walutowy i Bank Światowy. I może się przeliczyć.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Bank Światowy nie obroni Glapińskiego
"Bank Światowy nie ingeruje w sprawy polityczne swoich krajów członkowskich" - napisano w odpowiedzi na pytania Business Insider Polska.
Rozmówca serwisu, osoba w przeszłości reprezentująca Polskę w jednej z tych instytucji (nazwiska nie podano), twierdzi, że na inną odpowiedź Glapiński nie mógłby liczyć. - Te organizacje zajmują się zupełnie innymi sprawami. Bieżące spory polityczne w krajach członkowskich nie są w ogóle w ich obszarze zainteresowania. Jakakolwiek reakcja czy komentarz byłyby precedensem - stwierdził.
Jak ustaliła Wirtualna Polska, Glapiński szykując się do "wojny" z Donaldem Tuskiem, miał zatrudnić kancelarię prawniczą z USA. Liczy też na wsparcie administracji prezydenta Stanów Zjednoczonych. Według "BI" argumentem "za" miałoby być zaangażowanie NBP w pomoc Narodowemu Bankowi Ukrainy, co "odbywa się z dużym błogosławieństwem i wsparciem administracji USA".
Na siedzibie Narodowego Banku Polskiego w ścisłym centrum Warszawy zawisł też kolejny, długi na 150 metrów baner. Jednym z pięciu widocznych z daleka haseł jest "Wszystkie działania NBP są zgodne z prawem".