Topolina to niewielkie sołectwo na terenie gminy Wieliszew na Mazowszu. Blisko stąd nad Narew i nad Zalew Zegrzyński. Jest to raj na ziemi dla osób, które miały dość Warszawy i szukały spokoju. Wokół same drzewa i korytarze ekologiczne, którymi wędrują dzikie zwierzęta.
Cała gmina szybko się rozrasta. Ludzi przybywa, a infrastruktura za tym nie nadąża. Ci, którzy muszą dojeżdżać do stolicy, np. do pracy, muszą odstać swoje. Mieszkańcom marzyła się rozbudowa sieci kolejowej. Najwyraźniej to marzenie się spełni, ale ze sporym i problematycznym naddatkiem.
Centralny Port Komunikacyjny – jak czytamy na stronie tego przedsięwzięcia – to nie tylko nowy olbrzymi port lotniczy, ale też linie kolejowe. Program CPK zakłada budowę aż 1600 km nowych linii prowadzących z 10 kierunków do planowanego lotniska i Warszawy.
Spółka poinformowała niedawno o planach budowy nowej linii numer 20, którą w przyszłości do Centralnego Portu Komunikacyjnego będą mogli podróżować pasażerowie z Olsztyna i Trójmiasta. Szczegóły tej inwestycji zostały przedstawione w Strategicznym Studium Lokalizacyjnym.
Nie ma pewności, którędy dokładnie miałaby przebiegać trasa. Są cztery prawdopodobne warianty. Pierwszy dotyczy gminy Nieporęt i biegnie blisko Zegrza Południowego. Drugi i trzeci, które są bardzo podobne, ingerują w miejscowości Józefów, Stanisławów Drugi oraz Michałów-Reginów.
Ostatni zahacza o wschodnią część Legionowa i gminę Wieliszew, czyli tereny, na których są prywatne posesje, działki rekreacyjne, obszary chronionego krajobrazu i obszary siedliskowe objęte programem Natura 2000.
- Każdy z tych wariantów jest nie do przyjęcia, bo nie rozwiązuje naszych problemów. My potrzebujemy kolei dojazdowej. A to będzie coś, co będzie tylko szybko przejeżdżać przez naszą wieś – mówi Sławomir Bańbura, sołtys Topoliny od dwudziestu lat.
- Ponadto tu jest szlak ekologiczny, którym łosie wędrują z Kampinosu do Puszczy Białej. Ludzie będą się dziwić, czemu znowu po Legionowie chodzą zwierzęta, a one stracą swoje korytarze – dodaje.
Możliwe, że to zaledwie wierzchołek problemów. Zdaniem Bańbury tory przetną gminę Wieliszew na pół, a wtedy sytuacja mieszkańców znacznie się skomplikuje. Wszystkie urzędy są po wschodniej części samorządu. Aby móc do nich dojechać, trzeba będzie przedostać się przez przejazd kolejowy.
- Zrobią przejazdy, to będzie dużo wypadków. Nie będzie przejazdów, to trzeba będzie jeździć naokoło. To jest obłęd, narzucanie własnej woli. Nie widzę w tym żadnej korzyści, a same problemy – opowiada pan Andrzej.
Mężczyzna zamieszkał w Topolinie z żoną osiem lat temu. Jak przyznaje, uciekł tu z Warszawy.
- A teraz Warszawa mnie dogoniła. Wszędzie się budują, a teraz jeszcze kolej chcą stawiać. Niedługo nie będzie tu lasu. Zostaną tylko drzewa na działkach rekreacyjnych – wyjaśnia. - Nie wiem, czy ktoś myśli nad tym. Czy to po to, aby ludzi zdenerwować? Może jest jakiś mieszkaniec, któremu się to podoba?
Pan Andrzej będzie mógł zadać to pytanie 27 lutego. Tego dnia wójt organizuje spotkanie ws. konsultacji społecznych dotyczących budowy linii. "Pamiętaj, propozycja nie polepsza twojej sytuacji i nie wiąże się z ułatwieniem dojazdów do Warszawy lub innych miast" – czytam na zaproszeniu na stronie gminy.
Co na to przedstawiciele CPK? W mailu przesłanym do naszej redakcji czytamy, że linie przedstawione w Strategicznym Studium Lokalizacyjnym Inwestycji mają charakter "wyłącznie orientacyjny".
"Dokument ma charakter ogólnokrajowy i jego celem jest określenie korytarzy, wewnątrz których możliwe będzie w przyszłości zlokalizowanie linii. Ustalenia odnośnie przebiegu linii będą podejmowane na dalszych etapach procesu inwestycyjnego, po przeprowadzeniu m.in. konsultacji społecznych na poziomie gminnym" – informuje money.pl biuro prasowe CPK.
I jak dowiadujemy się dalej: "ze względu na ogólnopolski zasięg konsultacji SSL nie przewidujemy, na obecnym etapie, organizacji czy udziału w spotkaniach konsultacyjnych w poszczególnych gminach mieszczących się w granicach zaprezentowanych korytarzy."
- To są pseudo-konsultacje dla mydlenia oczu. Czy ktoś nas wysłucha? – mówi żona pana Andrzeja. – Wie pan, ostatnio otworzyłam album, który wydał starosta. Przeczytałam, że jest tu 187 rezerwatów. Jest obszar objęty programem Natura 2000. Ten nasz głos jest głosem wołającego na puszczy. Jeśli władze będą chciały zrobić tę linię to wywłaszczą ludzi, wypędzą zwierzęta, wytną lasy – dodaje.
Pan Andrzej i jego żona nie chcą opuszczać Topoliny. Ale gdyby okazało się, że będą do tego zmuszeni, to mają gdzie wrócić. W innej sytuacji jest mój kolejny rozmówca – Andrzej Styś. Mężczyzna pół roku temu zdecydował, że chce zamieszkać we wsi na stałe.
- Podjąłem decyzję o sprzedaży mieszkania i przeniesieniu się tu. Wybrałem spokój wsi, odsunąłem się od miasta, a też infrastruktura kolejowa wchodzi mi pod okno – tłumaczy.
Pan Andrzej dowiedział się najpierw o spotkaniu, które ma odbyć się u wójta. Dopiero później usłyszał o planach budowy linii kolejowej.
- Okazało się, że ta linia będzie przebiegać 150 metrów od mojego domu. To był dla mnie szok.
Jak dodaje, szok był tym większy, że nikt wcześniej nie mówił, aby kiedykolwiek miały być tu realizowane takie inwestycje. Tym bardziej – jak tłumaczy Andrzej Styś – że tuż obok planowej linii działa III nitka ropociągu "Przyjaźń".
- Przypuszczam, że jak zacznie się budowa, to prace będą szły w głąb ziemi. Kto mi da gwarancję, że nie będzie żadnego zagrożenia dla bezpieczeństwa ropociągu?
Mężczyzna martwi się też o finanse. Dziś ziemia w Topolinie jest warta 60-70 zł za metr kwadratowy. Gdyby doszło do wykupu, pan Andrzej przypuszcza, że dostanie za swoją ziemię zaledwie ułamek tego, ile jest naprawdę warta. A wtedy nie wystarczy mu na kupno czegoś nowego.
- To jest nie do przyjęcia – puentuje.
Przedstawiciele CPK przewidują, że po zrealizowaniu inwestycji czas przejazdu z Olsztyna do Warszawy wyniesie 1 godz. 45 minut, a do CPK - 2 godziny. Co ważne, za ten projekt odpowiadać będzie PKP PLK. Eksperci uważają, że z komunikacyjnego punktu widzenia taka linia to dobry pomysł.
- Ta nowa linia skróci i "naprostuje" ruch do Gdańska, a także pomoże odzyskać przepustowość w ruchu regionalnym. Chodzi o to, że pociągi aglomeracyjne będą miały swoje trasy, a szybkie pociągi będą mogły pojechać na skróty. Taka separacja to dobry krok – tłumaczy money.pl ekspert ds. rynku kolejowego Jakub Majewski.
- Wyzwaniem będzie poprowadzenie tych inwestycji przez tereny krajobrazowe. To będzie wymagało ponadstandardowych działań: wydrążenia tuneli pod ziemią albo budowy estakad. Dlatego nie przywiązywałbym się do tych "kresek" na mapie. Da się budować tak kolej, aby nie było uszczerbku – dodaje.
Czy spółka CPK, pod rękę z PKP PLK, zbuduje linię tak, aby nie naruszyć zielonych terenów wokół Wieliszewa? Na to na razie nie znamy odpowiedzi.
Sarmacka, Szlachecka, a dla równowagi Żabi Chór. To nazwy ulic w Topolinie, która – jak przekonuje mnie podczas spaceru sołtys Bańdura – jest wsią o szlacheckiej przeszłości. Po drodze spotykamy panią Basię, której towarzyszy pies Bazyl. Kobieta dowiaduje się od nas o planach budowy linii. Nie jest zachwycona.
- Ja praktycznie częściej jestem tu, choć mieszkam w Warszawie. Wolę spędzać czas tu z uwagi na przyrodę. Ta wieś jest ostoją pięknej roślinności i dzikich zwierząt. Poza tym mam astmę i to powietrze bardzo mi służy. Byłaby bardzo zasmucona, gdyby się okazało, że ten zamysł zostanie zrealizowany – wyjaśnia pani Basia.
- Będziemy bronić – dopowiada sołtys. - Zorganizujemy partyzantkę. Kosy na sztorc i jazda, bo człowiek, który jest postawiony w sytuacji bez wyjścia, musi skrzyknąć się i działać – dodaje.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl