Polacy masowo zalegają z czynszem. Jak policzył GUS, nie opłacili na czas łącznie już 6,5 mld zł. Przeciętna kwota zaległości to 3,4 tys. zł.
Zdecydowana większość zaległości dotyczy przy tym mieszkań komunalnych. Ich lokatorzy nie zapłacili łącznie 4,2 mld zł. Przeciętna zaległość wynosi aż 10,7 tys. zł. To gigantyczne kwoty.
- Gmina wywiesiła ogłoszenie, że tym, którzy spłacą zadłużenie, umorzy dług o połowę - informuje money.pl pan Robert, 36 lat, mieszkaniec nowoczesnego bloku komunalnego na warszawskim Targówku. - Poszedłem i spytałem, jaki właściwie ma sens, żebym płacił regularnie? Może powinienem odkładać na kupkę połowę czynszu i po kilku latach skorzystać z oferty? - zastanawia się.
Zobacz też: Miejsce postojowe w apartamentowcu to nawet 150 tys. zł. I zawsze jest więcej chętnych niż miejsc
Zaległości to jakiś logiczny powód, dla którego miasto stołeczne Warszawa może wcale nie chcieć "odzyskiwać" kamienic. Nawet tych nielegalnie oddanych udawanym właścicielom. Miasto nawet zaskarża decyzje komisji weryfikacyjnej, czyli… wychodzi na to, że nie chce tych nieruchomości. Tak jest m.in. w przypadku domu na ul. Rakowieckiej 33.
Oczywiście główny powód jest najprawdopodobniej czysto polityczny. Wszak komisja Jakiego podważyła decyzje miasta, kierowanego przez konkurencję polityczną. Gdyby miasto decyzję zaakceptowało, przyznałoby się do błędu, co źle mogłoby wyglądać w oczach wyborców.
Tak czy inaczej, argument ekonomiczny też jest. Po co brać te kamienice, skoro trzeba do nich tylko dopłacać i użerać się z zalegającymi lokatorami? A w ekstremalnych przypadkach łożyć wielkie pieniądze na remonty zdewastowanych lokali czy klatek? Niech martwi się tym prywatny właściciel - tak mogą myśleć włodarze miasta.
Nawet 30 miesięcy zaległości
Teoretycznie wystarczy, że lokator nie płaci trzy miesiące czynszu, by dostać wymówienie umowy najmu mieszkania komunalnego. Ale kwota ponad dziesięciu tysięcy złotych średniej zaległości świadczy o tym, że wielu zalegających zrobiło sobie z niepłacenia źródło regularnych oszczędności.
Kwota czynszu za mieszkanie komunalne wynosi w Polsce zazwyczaj 8 zł za mkw. W Warszawie w nowszych budynkach jest to około 10 zł. Ze statystyk GUS wynika, że średnie mieszkanie komunalne ma niecałe 44 mkw., czyli średni czynsz wynosi 350-440 zł miesięcznie.
Skoro przeciętna zaległość to 10,7 tys. zł, to oznacza, że ci, którzy się mijają z płatnościami - co nie zawsze wynika z ich sytuacji materialnej - zalegają średnio 24-31 miesięcy. Wniosek? Wielu lokatorów usunąć się po prostu siłami gminnymi i prawnymi nie udaje.
W rezultacie gminy budują mieszkania komunalne, bo mają taki obowiązek, a potem… do nich dokładają. Czy należy się dziwić, że pojawienie się "spadkobierców" miasto mogło odbierać jako dar od losu?
Połowa lokatorów nie płaci na czas. Sport narodowy
Z danych GUS wyliczyliśmy przy tym, jaki procent lokatorów zalega. I liczby robią wrażenie. Skoro łączne zadłużenie w mieszkaniach komunalnych wynosi 4,2 mld zł, a przeciętne zadłużenie ma wartość 10,7 tys. zł, to oznacza, że zaległości dotyczą aż 390,5 tys. mieszkań (4,2 mld zł podzielone przez 10,7 tys. zł).
GUS podaje jednocześnie, że łącznie w zasobach gmin jest 840,4 tys. mieszkań. Problem z niepłaceniem dotyczy więc aż 46 proc. wszystkich najemców.
Najwyraźniej rozterkę pana Roberta z Targówka prawie połowa wprowadza w czyn. Niepłacenie czynszu w mieszkaniu komunalnym wygląda na "sport narodowy".
- Stan zaległości na koniec czerwca 2019 r. bez tzw. lokali zdanych to 192 mln zł. Są to zaległości powyżej 3-miesięcznych opłat za lokal. Zawierają się w nich nie tylko należne opłaty z tytułu czynszu ale też należne opłaty z tytułu dostaw mediów do lokali (zimna woda, centralne ogrzewanie, itp.), które stanowią ok. 50-60 proc. długu - podaje money.pl Ewa Rogala, rzecznik prasowy urzędu miasta stołecznego Warszawy. Nie uwzględniono tu niewielkich kwot zadłużenia, czyli tzw. niedopłat.
Dodaje, że sporo długu zebrało się na lokalach, w których najemcy-dłużnicy już nie mieszkają. - Kwota pozostałego zadłużenia podlega dalszej procedurze windykacyjnej - opisuje Rogala.
Na koniec czerwca 2019 roku w Warszawie było 11 740 dłużników. Na przestrzeni lat 2011-2018 liczba wszystkich dłużników spadła aż o ponad piętnaście tysięcy - wskazała pani rzecznik.
Jednocześnie brakuje aż 63,4 tys. mieszkań komunalnych dla potrzebujących, a socjalnych 85,9 tys. - podaje GUS. Tak długa jest kolejka chętnych. A tymczasem nie płaci połowa tych, którzy z "chętnych" stali się kiedyś najemcami.
Niechciane dziecko?
Gminy mają powody by traktować bloki komunalne jak niechciane dziecko. I się ich pozbywają. W latach 2017-2018 sprzedały prawie 35 tys. mieszkań - podaje GUS. To 4 proc. stanu posiadania na koniec 2016 roku. Wybudowano w tym czasie 6,7 tys. nowych mieszkań komunalnych.
Jeszcze w 2013 roku gminy miały 935 tys. mieszkań. Na koniec grudnia 2018 - zaledwie 840 tys. Tempo wyzbywania się lokali przez gminy jednak spada. W latach 2014-2015 sprzedały 44,9 tys. mieszkań, w 2012-2013 64,2 tys. W rekordowych latach 2008-2009 aż 95,2 tys.
Niektóre gminy wciąż stosują nawet ponad 90-procentowe bonifikaty. Jak na przykład w Dąbrowie Górniczej i Gdańsku. Za jedną dziesiątą wartości mieszkania sprzedawała Łódź, ale tylko te w przedwojennych budynkach. 85 proc. zniżki dają Świętochłowice dla lokatorów z ponad trzyletnimi umowami najmu.
W Szczecinie z 95-procentową zniżką mieszkanie może przejąć najemca z ponad 20-letnim okresem najmu. 90-procentowa bonifikata do 2008 roku obowiązywała też w Poznaniu, ale potem bonifikatę zdjęto. W tym roku ją przywrócono w dużo niższej kwocie - maksimum 75 proc. W Suwałkach dano w tym roku 65 proc. zniżki.
W maju podobną uchwałę odrzucili radni w Warszawie. Miasto ma 81 tys. mieszkań komunalnych. Propozycja uchwały przewidywała 70 proc. bonifikaty za budynki nie starsze niż z 1995 r. dla najemców z dziesięcioletnim stażem. Projekt PiS jednak przepadł w głosowaniu. Jest tu pewna niespójność w działaniu - miasto nie chce powrotu sprywatyzowanych kamienic, a zarazem pielęgnuje obecne zasoby mieszkaniowe, nie oferując wysokiej bonifikaty.
Sprawdzanie pensji lokatora
Egzekucja długów od obecnych lokatorów mieszkań komunalnych idzie jak po grudzie, a wielu z nich z premedytacją nie płaci, mając świadomość, że ryzyko eksmisji jest niewielkie, a sprawy w sądach ciągną sięprzez długi czas.
- Czas trwania procesu związanego z eksmisją z mieszkania jest uzależniony od tego, w jakim okresie sąd rozstrzyga sprawę oraz czy rodzinie sąd wskazał przyznanie lokalu z umową socjalną czy nie. Proces taki może trwać od kilku miesięcy do okresu dłuższego niż rok - informuje Ewa Rogala.
21 kwietnia weszła w życie ustawa, która umożliwia gminom sprawdzanie co maksimum dwa i pół roku dochodów najemców mieszkań komunalnych. Ma to umożliwić podwyżki czynszów dla tych, których stać. Pytanie jednak zasadnicze - skoro ktoś obecnie nie płaci, to kto go zmusi do płacenia czynszu podwyższonego?
Oczywiście wielu jest też takich, którzy nie mają innego wyjścia niż mieszkać w komunalnym, a jednocześnie są w słabej sytuacji finansowej. Przy minimalnym obecnie bezrobociu, płacach idących w górę, aż tak złe statystyki zadłużenia mogą jednak tylko zdumiewać. I sugerują, że większość nie płaci, bo nie chce. Pytanie tylko jak odróżnić jednych od drugich? Być może nowa ustawa stworzy mechanizm.
- Ewentualna podwyżka będzie mogła nastąpić najwcześniej po 2,5 roku od dnia wejścia w życie ustawy. Możliwość weryfikacji dochodów odnosi się jedynie do umów zawartych po 21 kwietnia 2019 r. - podaje Ewa Rogala.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl