Poseł Zalewski mówił w niedzielę rano w "Polsat News" m.in. o tragicznej sytuacji, w jakiej znaleźli się przedsiębiorcy z branży hotelarskiej, której przedstawiciele "bankrutują i są bez jakiegokolwiek wsparcia".
Nagle zwrócił się wprost do drugiego gościa programu, Marcina Horały z osobistym pytaniem, ile ten zarabia w "wygodnym rządowym fotelu, a wcześniej zasiadając w jeszcze bardziej wygodnym fotelu prezesa spółki, która zarządza nieruchomościami, na których ma powstać lotnisko".
Horała nie pozwolił by Zalewski skończył swój wywód i natychmiast przeszedł do ofensywy zaprzeczając, że nigdy nie był prezesem "żadnej firmy budującej lotnisko". Nazwał wypowiedź posła PO, kłamstwem.
Zalewski nie odpuszczał jednak i dociekał, czym Horała zajmował się przed przyjściem do resortu infrastruktury. - To mam prośbę: niech pan poinformuje obywateli, prezesem, jakiej firmy pan był, zanim został pan ministrem infrastruktury i czym się zajmuje – dociskał swojego rozmówcę Zalewski:
- Jest pan dzisiaj w wygodnym fotelu ministra infrastruktury i jak rozumiem dzisiaj nadzoruje pan firmę, w której prezes zarządu zarabia 50 tys. złotych, a wiceprezesi 40 tys. i rozumiem, że dla pana opinia bankierów z Goldman Sachs jest ważniejsza niż opinia Polaków, którzy mają gigantyczne problemy z przeżyciem do następnego miesiąca. To charakteryzuje panie ministrze nastawienie całego rządu do walki z kryzysem.
Przyciskany do muru wiceminister, odparł jednak stanowczo, że wcześniej był szeregowym posłem i utrzymywał się wyłącznie z poselskiej diety.
Tak też wiceminister Horała również wpisane w swoim oświadczeniu majątkowym za 2019 r., do którego dotarł money.pl.
W dochodach za ubiegły rok polityk wpisał, że otrzymywał 7,8 tys. zł. netto miesięcznie z tytułu uposażenia jako poseł oraz 2,5 tys. zł. diet poselskich.
Ma też 33 tys. zł oszczędności (w tym cześć ulokowana w funduszach inwestycyjnych) oraz 14,3 tys.zł. kredytów do spłacenia w dwóch bankach.
Horała podkreślił, że jako pełnomocnik rządu ds. Centralnego Portu Komunikacyjnego nie nadzoruje żadnej firmy w Polsce.
- Nadzoruję Ministerstwo Aktywów Państwowych. Ja merytorycznie, od strony rządowej koordynuje kwestie związane z CPK, który będzie jednym z czynników, który wydobędzie Polskę z kryzysu. W moim "wygodnym fotelu" przelewu uposażenia dostałem ostatnio 6700 złotych. To jest kwota, za którą w Polsce można godnie przeżyć, natomiast nie jest to 50 tys., które pan poseł imputuje – mówił wyraźnie rozdrażniony.