Michael O'Leary w środowym wywiadzie dla money.pl stwierdził, że "lotnisko w Radomiu nie 'działa', tylko 'jest otwarte', a to różnica". Nazwał je też "drogą i niepotrzebną inwestycją". Dodał, że państwowy PPL "przed wyborami desperacko chce zwiększyć siatkę połączeń w Radomiu", a do latania stamtąd chce przekonać nawet zwolnieniem z opłat lotniskowych.
Ale my nadal nie chcemy latać z Radomia, nawet za darmo. Nasze stanowisko jest jasne: tylko jeśli PPL zgodzi się na rozbudowę terminala w Modlinie i pozwoli nam na wzrost, możemy otworzyć dla nich jakieś połączenia z Radomia - powiedział O'Leary.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
PPL vs. Ryanair. To głębszy spór
Na te słowa zareagował Stanisław Wojtera, od października 2020 r. prezes Polskich Portów Lotniczych. To spółka akcyjna w rękach Skarbu Państwa, zarządzająca Lotniskiem Chopina i lotniskiem Warszawa-Radom, posiadająca udziały m.in. w Modlinie.
Ten ostatni aspekt jest istotny, bo od lat PPL-owi zarzuca się blokowanie decyzji inwestycyjnych w Modlinie. To oś sporu z Ryanairem, który chce rozbudowy terminala w Modlinie. PPL mówi "nie", bo uważa, że umocni to tylko dominującą pozycję irlandzkiego przewoźnika. Argumentuje, że mimo coraz większej liczby pasażerów Ryanaira, lotnisko w Modlinie nadal na siebie nie zarabia.
Wojtera w polemice przesłanej redakcji money.pl zaprzecza, by PPL proponował Ryanairowi zniesienie opłat na radomskim lotnisku, bo jest to niezgodne z cennikiem. "Oczywiście, dla nowych tras są przewidziane zniżki, ale największa z nich to 60 proc. i obowiązuje dla każdej linii lotniczej. Nie ma żadnych powodów, by Ryanair był traktowany w specjalny sposób. Pana O'Leary'ego ponosi fantazja" - stwierdza Wojtera.
Dodaje, że jest tylko jeden punkt, w którym zdania jego i Michaela O'Leary'ego nie różnią się.
Mazowsze potrzebuje Radomia. Ruch na Lotnisku Chopina odbudował się już w 97 proc. w odniesieniu do ruchu sprzed pandemii. To lato będzie rekordowe, z pewnością dobijemy do 2 mln miesięcznie lub nawet tę liczbę przekroczymy. Sam prezes O'Leary powiedział, że w Warszawie brakuje miejsc postojowych - i to jest jedyny punkt w którym się zgadzamy - stwierdza prezes PPL.
"Pasożytniczy związek" i szantaż. Wojtera o relacji Ryanaira i Modlina
W ubiegłym tygodniu PPL ogłosił, że pożyczy lotnisku w Modlinie 7,5 mln zł na remont drogi kołowania. Państwowa spółka w wydanym komunikacie uzasadniała, że "wpisuje się to w strategię działań związanych z porządkowaniem sytuacji spółki zarządzającej modlińskim portem i wspieraniem przedsięwzięć biznesowych, które mają poprawić efektywność prowadzonej działalności". Mówiąc prościej: według PPL to dowód, że nie blokuje rozwoju Modlina.
Do kwestii tej pożyczki odniósł się w wywiadzie O'Leary. - Ale to nie stan drogi kołowania wstrzymuje rozwój Modlina, tylko brak zgody PPL na rozbudowę terminala i nowe stanowiska postojowe dla samolotów. Jesteśmy gotowi wyłożyć na to pieniądze. Polskie Porty Lotnicze ciągle mówią "nie" - stwierdził.
Te pieniądze dla Modlina nie zwiększają jego przepustowości. Inwestycję w terminal i stanowiska postojowe można zrealizować nawet w 12 miesięcy. Dziś w Modlinie mamy zbazowanych sześć samolotów, a wtedy będziemy mogli zwiększyć tę liczbę do 12. Ruch w Modlinie podwoi się z ponad 3 do 6 mln pasażerów rocznie. Oni nadal tego nie chcą - podkreślił szef Ryanaira.
Wojtera, odnosząc się do tej wypowiedzi, stwierdza, że "obiecać można złote góry, zresztą prezes O'Leary wielokrotnie to robił, bo same obietnice nic go nie kosztują". Przypomniał, że szef Ryanaira zaproponował, że pożyczy Modlinowi na rozbudowę 20 mln euro.
Z pewnością nie będzie to dofinansowanie, a pożyczka, która na długie lata podtrzyma pasożytniczy związek przewoźnika z lotniskiem. Już teraz prezes O'Leary mówił, że w ogóle nie chce ponosić opłat lotniskowych. Port w Modlinie jest traktowany jako żywiciel, który nie ma żadnych korzyści ze związku. To nie symbioza, a pasożytowanie, podtrzymywane szantażem - uważa Wojtera.
Przypomina powtarzany od dłuższego czasu argument, że cennik w Modlinie, wynikający z porozumienia handlowego, wprowadził "nierynkową stawkę". Bo przy 3 mln podróżnych Ryanair płaci za każdego 5 zł, a każdy nowy przewoźnik, nie osiągając takich wolumenów, płaciłby kilkadziesiąt złotych. Wojtera uważa, że to "wyklucza jakąkolwiek zdrową konkurencję w porcie w Modlinie".
Ograniczenia Lotniska Chopina. PPL: wypłaciliśmy 55 mln zł odszkodowań
Nie zgadza się też z zarzutem O'Leary'ego, że na Lotnisku Chopina "restrykcje hałasowe to wierutna bzdura i dziś nie mają już żadnych podstaw". Wylicza, że w ciągu 10 lat PPL zapłacił 55 mln zł z tytułu odszkodowań za hałas.
"To fakty, nie wierutna bzdura. Prezes O'Leary powinien też zapytać mieszkańców Warszawy, co sądzą na temat nocnych lotów. Już teraz, mimo że nie prowadzimy operacji lotniczych w nocy, sąsiedztwo lotniska jest bardzo uciążliwe dla mieszkańców kilku dzielnic i gmin. Ponadto ograniczenia hałasowe, strefa Ograniczonego Obszaru Użytkowania są ustalane i zatwierdzane przez Urząd Marszałkowski Województwa Mazowieckiego, jednego z udziałowców Modlina" - wyjaśnia prezes PPL.
Wojtera: Ryanair stawia kolejne warunki
Stanisław Wojtera stwierdza też, że PPL "nie chce i nie będzie nikogo zmuszać, aby pojawił się w Radomiu". Dodaje, że 20 lat temu przedstawiciele Ryanaira odwiedzili Radom i mieli zastanawiać się nad uruchomieniem połączeń z tego miasta, pod warunkiem że "poprawiona zostanie infrastruktura - instalacje nawigacyjne i droga startowa".
Zrobiliśmy to - lotnisko ma w tym momencie nowoczesną infrastrukturę, a warunki dojazdu do Radomia znacznie się poprawiły. Wszystko na nic. Teraz Ryanair stawia kolejne warunki - kwituje Wojtera.
Marcin Walków, dziennikarz i wydawca money.pl