Po jednej stronie konfliktu stoją rząd z górnikami (którzy domagają się przyspieszenia postępowań ws. powstawania nowych kopalni), a po drugiej mieszkańcy, który nie chcą nowych punktów wydobycia węgla w swoim sąsiedztwie.
O co chodzi? Nowe przepisy zakładają, że minister środowiska będzie mógł samodzielnie podjąć decyzję o lokalizacji nowej kopalni. Znaczy to tyle, że samorządy nie będą miały nic do powiedzenia w temacie ich budowy. Nie będzie miało znaczenia, że powstaną one na terenie kontrolowanym przez lokalną władzę. Jedyną stroną w postępowaniu ma być wnioskodawca – najczęściej będzie to firma górnicza czy energetyczna. Od decyzji ministra nie będzie przysługiwać odwołanie.
Projekt ustawy został złożony jako poselski – oznacza to, że nie są wymagane przy nim konsultacje społeczne, które byłyby obowiązkowe w przypadku projektu rządowego. Przeciwnicy ustawy wskazują, że przedstawiciele gabinetu Mateusza Morawieckiego mówią otwarcie, że jest to ich pomysł – podaje „Rzeczpospolita”.
Samorządowcy wskazują, że opuszczone kopalnie stają się lejem zasysającym wodę – przez to brakuje jej rolnikom, którzy muszą męczyć się z suszą.
Kością niezgody może być również przyjęcie nowelizacji przez przedstawicieli poprzedniej kadencji sejmowej. Od niedzieli bowiem Polacy wybrali nowych przedstawicieli – jednak mijający już Sejm przeniósł swoje posiedzenie na powyborczy poniedziałek 14 października. Według doniesień ustawą o górnictwie ma się zająć w poniedziałek posłowie zrzeszeni w sejmowej komisji ochrony środowiska, a we wtorek i środę ma trafić na sesje plenarne.
– Ta ustawa godzi mocno w jedną z podstawowych kompetencji samorządu, jaką jest planowanie przestrzenne – powiedział "Rzeczpospolitej" Miłosz Jakubowski, prawnik Frank Bold Foundation. Nie może zatem dziwić, że zainteresowane samorządy oraz mieszkańcy sąsiadujący z potencjalnymi przyszłymi kopalniami, nie zgadzają się na nowe zapisy.
Inne zdanie o tej ustawie mają przedstawiciele rządu. – Jako środowisko inicjujące projekt tej ustawy jesteśmy atakowani, że ona spowoduje, iż wszystkie złoża w kraju będą eksploatowane bez żadnej opinii. To kompletna nieprawda – powiedział wiceminister energii Adam Gawęda w rozmowie z "Rz".
Gawęda podkreślił, że projekt obejmuje złoża węgla kamiennego i brunatnego "o podstawowym znaczeniu dla gospodarki narodowej, a w szczególności dla bezpieczeństwa energetycznego Polski". Chodzi o złoża w okolicy Bełchatowa (w miejscowości Złoczew) oraz na Lubelszczyźnie i Zamojszczyźnie (Chełm II). W ustawie nie będą objęte dodatkowe złoża na Śląsku i Małopolsce – zapewnił Gawęda.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl