Pewnego dnia gdzieś w Azji wylała rzeka. Przestraszone zwierzęta zgromadziły się w jednym miejscu czekając aż woda opadnie. Ale nie chciała opaść i zwierzęta robiły się coraz bardziej głodne. Żółw umiał pływać, więc postanowił się przeprawić na drugi brzeg. Skorpion chciał skorzystać z okazji. – Weź mnie na grzbiet i przewieź. – Nie ma mowy, możesz mnie zabić – odpowiedział żółw. –Nie zrobię tego, przecież jeśli wbiję żądło, to obaj utoniemy – przekonywał skorpion.
Żółw uznał, że to racjonalny argument, wziął skorpiona na grzbiet i popłynęli. Kiedy byli już na środku rzeki, nagle poczuł bolesne ukłucie. – Co ty robisz, przecież obaj zginiemy – zdążył jeszcze zapytać zanim opuściły go siły. – To silniejsze ode mnie – odpowiedział skorpion.
Ta stara perska przypowieść przypomniała się nam przy okazji wzbierających protestów płacowych w Polskiej Grupie Górniczej i Tauronie Wydobycie. Związkowcy zachowują się jak ów skorpion z anegdoty – doskonale znają trudną sytuację finansową górnictwa. Nawet w gazecie wydawanej przez górniczą "Solidarność" możemy przeczytać, że „spada zysk branży, spadają ceny węgla. Jeśli coś rośnie to – niestety – zwały przykopalniane, gdyż spada także sprzedaż węgla kamiennego z polskich kopalń. Na domiar złego wzrasta wciąż import węgla zza wschodniej granicy”.
Ale mimo to związkowcy domagają się podwyżek, zarówno w tym roku przy wypłacie tzw. „czternastki” (która de facto jest „trzynastką”) oraz 12-proc. podwyżki od 2020 r. W sumie spółkę będzie to kosztować kilkaset milionów złotych i pochłonie cały ubiegłoroczny zysk PGG, wynoszący 493 mln zł (dla porównania straty jej poprzedniczki – Kompanii Węglowej – w ostatnich chudych latach 2013-2015 wynosiły od 700 mln do ponad 1 mld zł).
W 2018 r. koszty wynagrodzeń wzrosły (rok do roku) o prawie 800 mln zł. Średnia pensja w PGG w 2017 wynosiła 6,5 tys. zł, a w 2018 r. już 7,4 tys. zł. Nie chodzi nam o to, żeby wypominać górnikom, że zarabiają za dużo, ale ich premie powinny być w oczywisty sposób powiązane z ekonomicznymi wynikami kopalń. Taka sytuacja jest absurdalna. W Tauronie pomimo kiepskiej kondycji finansowej spółki, górnicy dostali 1000 zł premii. Nota bene w dniu ogłoszenia tej decyzji do dymisji podał się prezes spółki Sławomir Obidziński, który zdążył tam popracować zaledwie kilkanaście tygodni. Jego miejsce zajął Tomasz Cudny, ostatni prezes Katowickiego Holdingu Węglowego przed jego połączeniem z PGG.
Po czterech latach restrukturyzacji górnictwa przez rząd PiS branża znalazła się w punkcie wyjścia. Tylko wydobywająca węgiel koksujący Jastrzębska Spółka Węglowa oraz lubelska Bogdanka mają w miarę jasne perspektywy. Kopalnie PGG i Tauronu powoli, acz nieubłaganie, zmierzają do kolejnego kryzysu.