"Fakt" zauważa, że samorządowcy mają duży problem z tzw. tanim węglem. Chodzi o surowiec zakupiony od państwowych spółek po korzystniejszych cenach. Było to możliwe dzięki ustawie o preferencyjnym zakupie węgla, którą wprowadzono jesienią 2022 r. W dokumencie zapisano, że samorządy, kupując opał po 1,5 tys. zł za tonę, mogły go odsprzedawać po 2 tys. zł. Gminy mogły sprzedawać tani opał do 31 lipca.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Góry węgla na składach. Problem nie znika
"Ustawę o 'tanim' węglu wprowadzano w sytuacji, gdy ceny węgla na składach biły rekordy i za tonę trzeba było płacić od 4 do nawet 5 tys. zł. Tymczasem już wiosną ceny opału spadły do poziomów niższych niż rządowy 'tani' węgiel sprowadzony przez gminy" - wskazuje "Fakt". Obecnie ceny tony węgla wahają się od 1600 do 2 tys. zł.
Dziennik informuje, że na składach we Wrocławiu zostało blisko 600 ton węgla. W Rzeszowie to blisko 950 ton niesprzedanego opału. Gminy borykające się z nadmiarem surowca domagają się interwencji rządu. Chodzi o zmiany w przepisach, które pozwoliłby na sprzedaż opału na wolnym rynku lub na zwrot zakupionego węgla spółkom, które zajmowały się jego dystrybucją.
Ministerstwo Aktywów Państwowych w odpowiedzi rekomenduje przekazanie węgla placówkom podległym samorządom, ale nie wszędzie to działa. "W Kielcach - jak nas poinformowano - zalegający węgiel przekazano do dwóch placówek oświatowych oraz Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie. W pozostałych gminach - między innymi we Wrocławiu - usłyszeliśmy, że w ich przypadku nie jest to takie proste, ponieważ podlegające im instytucje nie używają już węgla jako opału. Z kolei sprzedać go praktycznie nie można, bo cena odstrasza potencjalnych kupców" - pisze "Fakt".
Z danych zgromadzonych przez Polską Izbę Gospodarczą Sprzedawców Węgla wynika, że na gminnych składach wciąż zalega 59 tys. ton opału.