Komisja Europejska zarzuca Polsce naruszenie przepisów dyrektywy ściekowej. To nie przelewki, bo grożą za to wielomilionowe kary. Jak wysokie? Na tym etapie wyliczyć tego nie sposób, ale niech punktem odniesienia będzie Grecja, która po 2015 r. musiała zapłacić ok. 10 mln euro w formie ryczałtu oraz ponad 3,5 mln euro opłaty okresowej półrocznej za niezapewnienie odpowiedniego oczyszczania ścieków komunalnych w 24 aglomeracjach – informuje PAP, powołując się na słowa Małgorzaty Boguckiej-Szymalskiej z resortu gospodarki morskiej.
Skoro więc brak odpowiednich rozwiązań w 24 aglomeracjach kosztował Grecję blisko 13,5 mln euro to ile wyniesie rachunek za zastrzeżenia w 1600 aglomeracjach?
Temu właśnie tematowi poświęcone było posiedzenie połączonych Komisji Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej i Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa.
Skupiamy się na "Czajce", a problemów jest więcej
Brzmi poważnie? Z pewnością. Szkoda więc, że problem dyskutowany jest właściwie wyłącznie w gronie eksperckim, a na (nomen omen) szersze wody wypływa dopiero przy okazji poważnych awarii – jak warszawskiej "Czajki", która w ostatnich miesiącach dała aż nadto powodów do dyskusji o stołecznej oczyszczalni.
Ale przecież, jak wskazują zarzuty Komisji Europejskiej, nie tylko Warszawa jest problemem.
Choć skala problemu jest duża, to być może sytuacja nieprędko się poprawi. Pierwszym problemem są pieniądze: nowoczesne oczyszczalnie ścieków to po prostu wielomilionowe inwestycje. Drugą kwestią jest opór społeczny. Choć trudno w to uwierzyć, w wielu miejscowościach protestowano, gdy władze ogłaszały plany wybudowania gminnych oczyszczalni. Tak było na przykład Hutkach, gmina Konopiska (woj. śląskie). Mieszkańcy protestowali przeciwko zlokalizowaniu oczyszczalni w sąsiedztwie ich domów.
Z tego samego powodu protestowali cztery lata temu mieszkańcy jednej z miejscowości w gminie Dukla (woj. podkarpackie).
92 proc. polskich rzek w złym stanie
Uczestniczący w dyskusji posłowie zwracali uwagę także na grożące Polsce kary związane z niespełnianiem wymogów Ramowej Dyrektywy Wodnej, a dane dotyczące stanu zanieczyszczenia wód oceniali jako "bardzo niepokojące".
Daria Gosek-Popiołek (Lewica), powołując się na najnowsze dane GIOŚ, norm Ramowej Dyrektywy Wodnej nie spełnia 87 proc. rzek i zapór w Polsce. Według raportu - referowała - w 2019 r. dobry stan wód stwierdzono w wypadku 0,5 proc. badanych rzek, zły w 92 proc. badanych rzek, a 8 proc. nie można było zbadać, bo wyschły.
To nie koniec. W 50 proc. rzek i cieków wodnych normę przekracza często wielokrotnie poziom rtęci, w 60 proc. rzek przekroczona jest norma rakotwórczego heptachloru.
Wymogów dyrektywy nie spełnia też - według najnowszego raportu GIOŚ, na który powoływała się posłanka - 88 proc. jezior i 100 proc. wód przybrzeżnych – przywołuje jej słowa PAP.