Pierwsza fala pandemii z początku 2020 roku była dla światowych gospodarek – firm, konsumentów i rządów – szokiem. Teraz, pod koniec trzeciej fali, wydaje się, że wszyscy przyzwyczaili się do działania w tych trudnych warunkach.
– O ile w drugim kwartale ubiegłego roku, w pierwszej fali pandemii, spadek PKB wyniósł 8 procent, to w trakcie drugiej fali ten spadek to było już tylko 7 procent, a w trakcie trzeciej fali, w pierwszym kwartale tego roku, mieliśmy minimalny wzrost PKB – zauważa Piotr Bujak, Główny Ekonomista i Dyrektor Departamentu Analiz Ekonomicznych PKO Banku Polskiego.
Gospodarka stopniowo dostosowuje się więc do pandemicznych warunków i – zdaniem gościa Wirtualnej Polski – gdyby pandemia potrwała jeszcze kilka lat, to widzielibyśmy stopniowy wzrost aktywności gospodarczej.
Nie oznacza to jednak, że nie mogłoby być lepiej. Wyraźnie widać, że Europa radzi sobie gorzej niż np. Stany Zjednoczone, gdzie program szczepień jest znacznie bardziej zaawansowany.
– Ożywienie, szczególnie popyt konsumpcyjny, jest bardzo mocny za Oceanem, mocniejszy niż przed pandemią – ocenia główny ekonomista PKO BP. - Ale nadzieja jest taka, że my tego będziemy doświadczać za dwa, trzy miesiące, kiedy będziemy lepiej kontrolować pandemię.
Przyszłość wygranych
Czy zmiany wywołane przez pandemię w życiu społecznym i gospodarczym zostaną z nami na dłużej? To np. boom na kupowanie przez internet.
Piotr Bujak ocenia, że nie jest to aż tak oczywiste, na co wskazują dane z minionych miesięcy.
– Kiedy tylko kolejne fale pandemii ustępowały, ludzie wracali do sklepów i udział handlu online spadał niemal do takiego poziomu jak przed pandemią. Ale są też zmiany, które są istotne i wydają się nieodwracalne. One niekoniecznie są związane bezpośrednio z pandemią, ale pandemia wywołała pewną reakcję łańcuchową.
Jak wyjaśnia ekonomista – chodzi tu m.in. o nowe instrumenty finansowe Unii Europejskiej wprowadzone w odpowiedzi na pandemiczny kryzys.
Te instrumenty mają służyć odbudowie gospodarek państw UE, ale w swojej konstrukcji mają wpisane dwie istotne sprawy – nacisk na rozwój cyfryzacji i tzw. zielony ład, czyli transformację energetyczną i „zazielenianie” finansów i gospodarki.
– Myślę, że to elementy, które zostaną z nami na dłużej, i to w tych dwóch obszarach zobaczymy olbrzymie przyspieszenie – podkreśla ekspert.
Szybszy rozwój cyfryzacji będzie możliwy także dzięki wsparciu finansowym z Funduszu Odbudowy. Jak podkreśla gość Wirtualnej Polski, nie chodzi tu o jednak handel online, który – jak wspomnieliśmy – nie będzie się rozwijał tak szybko, jak niektórzy prognozują.
Chodzi np. o e-administrację.
– Zanurzyliśmy się w tej cyfryzacji, zanurzyliśmy się w robieniu różnych rzeczy zdalnie – zauważa Piotr Bujak. – To załatwianie wielu różnych spraw online z nami zostanie. Myślę, że wiele osób przekona się do tego, że w ten sposób można na co dzień także w przyszłości funkcjonować i w związku z tym zobaczymy znaczne zwiększenie roli cyfryzacji w porównaniu do tego, co widzieliśmy przed pandemią. Myślę, że tutaj tempo zmian będzie znacznie szybsze, dzięki temu pozytywnemu doświadczeniu, które było udziałem nas wszystkich.
Na pandemii zyskał wspomniany e-handel i firmy kurierskie, które rozwijały się w tempie nigdy wcześniej niewidzianym. Ale skorzystały też inne, mniej oczywiste branże, ważne dla polskiej gospodarki.
– Meble, sprzęt RTV, w tym telewizory, sprzęt AGD. Okazało się, że w trakcie pandemii te produkty sprzedawały się doskonale. To jest również jednym ze źródeł odporności polskiej gospodarki na pandemię, bo nasz kraj produkuje relatywnie dużo dóbr konsumpcyjnych trwałego użytku, które tak świetnie się od drugiej fali pandemii sprzedawały. Stąd nasza przewaga nad innymi gospodarkami w tym pandemicznym okresie – ocenia Bujak.
Przyszłość przegranych
Wśród branż, które ekspert PKO Banku Polskiego wymienia jako największych przegranych pandemii, jest sektor turystyczny i lotniczy. Firmy z tych branż będą się podnosiły znacznie dużej niż inne, bo nie miały możliwości przebudowania swojej działalności na oferowanie usług online.
– Nawet jeżeli w ciągu najbliższych kilku miesięcy będziemy mieli pandemię w znacznym stopniu pod kontrolą, tak jak to się już w tej chwili dzieje w Stanach Zjednoczonych czy w Wielkiej Brytanii, to jednak z pandemią nie wygramy być może jeszcze przez kilka lat – przewiduje Piotr Bujak. – W związku z tym do normalności przedpandemicznej nie wróci ruch turystyczny, w tym ruch lotniczy, więc firmy turystyczne i linie lotnicze będą skutki pandemii odczuwać jeszcze przez lata.
Tu kryje się też kolejne źródło odporności polskiej gospodarki jako całości na COVID-19. Udział turystyki w naszym PKB jest najmniejszy w Unii Europejskiej, a więc zahamowanie tego sektora statystycznie nie miało tak wielkiego znaczenia, jak w innych krajach wspólnoty.
Przyszłość bogatszych i biedniejszych
Struktura gospodarcza to jedno, ale nie byłoby skutecznej walki z pandemią, gdyby nie decyzje rządu i banku centralnego– zauważa ekspert.
– Polska ma wystarczająco dużą wiarygodność na rynkach finansowych, aby prowadzić jeden z najbardziej agresywnych programów stymulacji fiskalnej przy olbrzymim wsparciu banku centralnego, a to pozwoliło ustabilizować sytuację na naszym rynku pracy, uniknąć masowych bankructw firm, więc potencjał polskiej gospodarki do wzrostu został w bardzo dużej mierze zachowany – ocenia Piotr Bujak.
Według Międzynarodowego Funduszu Walutowego kraje należące do części świata gospodarczo rozwiniętej, do której zaliczana jest Polska, bardzo szybko powrócą do wzrostowego trendu sprzed pandemii.
Natomiast ci, których nie było stać na to, żeby gospodarce pomóc, nie wrócą na ścieżkę wzrostu nawet przez kilka lat – dodaje ekonomista.
Artykuł powstał przy współpracy z PKO Bankiem Polskim.