O problemie marnowania żywności, idei foodsharingu, jadłodzielniach i fabryce w Kaliszu rozmawiamy z Marcinem Popławskim, dyrektorem wykonawczym marki WINIARY.
Maciej Sierpień: W Polsce każdego roku aż 5 mln ton żywności trafia do śmieci – wynika z badania PROM, czyli Programu Racjonalizacji i Ograniczenia Marnotrawstwa Żywności. Marka WINIARY już od kilku lat nagłaśnia ten problem. Z czego on wynika?
Marcin Popławski, dyrektor wykonawczy marki WINIARY: W Polsce marnowanie żywności rzeczywiście jest dużym problemem, a do tego bardziej złożonym, niż mogłoby się wydawać. Z tych 5 mln ton aż 60 proc. trafia do śmietnika w naszych domach[1]. Ujmując to bardziej obrazowo, w każdej sekundzie do kosza trafia blisko 150 kg jedzenia[2]. To bardzo niepokojące, a wynika przede wszystkim z nieumiejętnego planowania i braku świadomości. Tylko 4 na 10 Polaków zagląda do lodówki i szafek przed wyjściem do sklepu, by sprawdzić stan swoich zapasów. Często robimy zakupy bez listy potrzebnych produktów, a przez to wiele decyzji w sklepie podejmujemy impulsywnie.
Promocje i olbrzymi wybór produktów sprawiają, że kupimy raczej więcej niż mniej.
MP: Kupujemy zbyt dużo jedzenia, którym potem nieodpowiednio gospodarujemy. W efekcie często się zdarza, że hermetycznie zapakowane i nienapoczęte produkty lądują w koszu, ponieważ nie mamy pomysłu na to, co z nimi zrobić. Co więcej, oprócz aspektów społecznych, ekonomicznych i etycznych marnowanie żywności ma także negatywny wpływ na środowisko i klimat. Utylizacja wyrzuconej żywności generuje ogromny ślad węglowy – jako społeczeństwo nie tylko tracimy zasoby planety, ale dodatkowo ją zanieczyszczamy. Dlatego też zapobieganie marnotrawieniu żywności może być jednym ze skuteczniejszych sposobów walki ze zmianami klimatu.
Co konkretnie możemy w tym temacie zrobić?
MP: Przede wszystkim ważne jest uświadamianie konsumentów na temat skali marnotrawstwa oraz ich edukowanie. Nie podejmą działań, jeśli nie będą zdawać sobie sprawy z wymiaru i wagi tego problemu oraz własnego w nim udziału. Marka WINIARY zawsze pomagała Polakom w kuchni – naszym celem jest tworzenie produktów, które ułatwiają przygotowywanie domowych posiłków oraz nadają im smaku. Przez długi czas naturalnym hasłem i główną platformą naszej komunikacji było więc "Pomagamy w Gotowaniu". Aby skutecznie walczyć z omawianym problemem, postanowiliśmy pójść o krok dalej i pomagać również w niemarnowaniu – i tak, w ramach rozszerzonej kampanii "Pomagamy w Gotowaniu i Niemarnowaniu", robimy to w kilku obszarach.
Jakie inicjatywy podejmujecie, aby ograniczyć problem marnowania żywności?
MP: Skupiamy się przede wszystkim na edukacji i dostarczaniu prostych sposobów na to, jak nie marnować jedzenia. Na stronie www.winiary.pl zamieściliśmy porady, jak planować zakupy, by potem nie wyrzucać produktów, jak odpowiednio przechowywać żywność, by dłużej była świeża, tłumaczymy też, czym się różni oznaczenie "Najlepiej spożyć przed" od "Należy spożyć do". Nasza strona to bardzo duża baza przepisów i inspiracji kulinarnych. W czasach, gdy tempo życia jest wysokie, wiele osób nie ma czasu na gotowanie, a co dopiero na myślenie o zbilansowanej diecie. Stworzyliśmy cyfrowe narzędzia – My Menu Plan i My Menu IQ – które mają w tym pomóc. Co ciekawe, My Menu Plan zawiera również moduł "zero waste", w ramach którego można wskazać składniki, które mamy aktualnie w domu i chcielibyśmy wykorzystać. Program podpowiada dopasowane przepisy, co pozwala ograniczyć marnowanie. Podobną funkcję pełni nasz chatbot – WINIAREK, który jest pewnego rodzaju codziennym pomocnikiem kulinarnym. Kolejnym ważnym obszarem, na którym budujemy działania, jest promocja foodsharingu, czyli dzielenia się jedzeniem. We współpracy z Fundacją CHOPS otworzyliśmy już 11 jadłodzielni w całej Polsce. Liczymy, że będą one zyskiwały na popularności, szczególnie w obecnej, trudnej sytuacji gospodarczej.
Można spodziewać się, że w sytuacji, w której ceny podstawowych produktów rosną, osób potrzebujących będzie przybywać. Jak działają jadłodzielnie? Kto może z nich skorzystać?
MP: Jadłodzielnie to punkty, w których każdy nieodpłatnie może dzielić się żywnością – kiedy na przykład kupi za dużo produktów i nie zdąży ich spożyć przed terminem. Każdy może również częstować się tym, co zostawią inni. Takie miejsca są wyznaczane w różnych, najlepiej często uczęszczanych punktach miasta, np. na uczelniach, przy urzędach czy bazarkach. Najczęściej jest to szafa z półkami oraz lodówką, gdzie można zostawić przyniesioną żywność. Każda jadłodzielnia ma swój regulamin, który określa, co można zostawić i w jakiej formie. Idea jest dobra, natomiast nadal zbyt niska jest świadomość istnienia takich punktów i tego, jak mogą one wpływać na zmniejszenie strat. Dlatego wracamy tu do kwestii, o której już wspominałem. Chcielibyśmy przyczynić się do popularyzacji idei foodsharingu, aby dla każdego z nas dzielenie się było oczywistym standardem. Szczególnie że wszyscy możemy dołożyć swoją cegiełkę do polepszenia sytuacji, a nie wymaga to dużego wysiłku, jeśli mamy do dyspozycji infrastrukturę w postaci jadłodzielni.
Jakim zainteresowaniem mieszkańców cieszą się jadłodzielnie?
MP: Zanim zdecydowaliśmy się podjąć tę inicjatywę, chcieliśmy dokładnie sprawdzić zapotrzebowanie w poszczególnych miastach – zależało nam na wsparciu tych lokalizacji, w których najwięcej osób mogłoby potencjalnie skorzystać z takiej pomocy. W tym procesie towarzyszyła nam Fundacja CHOPS, z którą blisko współpracujemy. Pierwszym miastem, w którym pojawiła się nasza szafa, był Kalisz. To tam mamy swoją fabrykę, dlatego uznaliśmy, że będzie to dobre miejsce na inaugurację działań. Jadłodzielnia w Kaliszu oraz lokale otwarte w Ostrowie Wielkopolskim, Legnicy i Bielawie cieszą się największą popularnością – każda z nich notuje ponad 100 odwiedzin dziennie. Wszystkie nasze jadłodzielnie mają swoich opiekunów, którzy codziennie dbają o ich stan, zaopatrzenie i czystość, co również przekłada się na większe zainteresowanie ze strony odwiedzających.
Wasze jadłodzielnie nie są jedynymi w Polsce, więc nie tylko mieszkańcy tych 11 miast mogą dzielić się jedzeniem. Jak szukać takich punktów w swojej okolicy?
MP: Poza jadłodzielniami WINIARY istnieje ok. 80 innych punktów, których regularnie przybywa. Chcąc ułatwić konsumentom znalezienie najbliższego z nich, stworzyliśmy mapę wszystkich lokalizacji. Jest ona dostępna na naszej stronie www.winiary.pl. Już w styczniu planujemy otwarcie kolejnego punktu, tym razem w Warszawie. Ze względu na dużą liczbę mieszkańców stolicy spodziewamy się, że może być on jednym z najczęściej odwiedzanych.
Wspomniał pan o związkach marki z Kaliszem, w którym wytwarzacie wszystkie produkty WINIARY. Czy czujecie się przez to bardziej związani z mieszkańcami miasta?
MP: Ze względu na długą obecność marki w Kaliszu faktycznie nasza relacja z jego mieszkańcami jest bliska. Fabryka WINIARY od lat stanowi integralną część miasta, życia zawodowego i społecznego. Co czwarta zatrudniona w zakładzie osoba jest z nami od ponad 20 lat. Bardzo często dołączają do nas również kolejne pokolenia rodzin pracowników. Co roku inicjujemy wspólne sprzątanie Lasu Winiarskiego, który znajduje się w pobliżu fabryki. Zasadziliśmy również ok. 850 drzew na terenie miasta. Pracownicy chętnie angażują się w te akcje, co nas niezwykle cieszy, ale i nie dziwi.
Dlaczego?
MP: Ponieważ działania lokalne mają realny wpływ na jakość ich życia. Jako WINIARY podejmujemy proekologiczne inicjatywy. Aby ograniczyć negatywny wpływ na środowisko i prowadzić produkcję w sposób zrównoważony, podjęliśmy szereg działań, które pozwolą na zmniejszenie zużycia energii i wody, redukcję emisji CO2 oraz konsekwentne zwiększenie ilości opakowań, które mogą zostać poddane recyklingowi. Minimalizujemy również ilość odpadów powstających w czasie procesu i działań okołoprodukcyjnych – nie trafiają one na wysypisko śmieci i mogą zostać ponownie wykorzystane lub np. przerobione na biopaliwo lub paliwo alternatywne.
WINIARY kojarzą się przede wszystkim z tradycją i polską kuchnią. Jak tworzy się markę, która już od 80 lat jest obecna w domach Polaków?
MP: Faktycznie marka WINIARY od lat jest w czołówce, jeśli chodzi o polski rynek kulinariów – nasze produkty są obecne w ponad 90 proc. gospodarstw domowych w Polsce[3]. Konsumenci przyzwyczaili się do tradycyjnego smaku i jakości naszych produktów – jest to mocna strona marki WINIARY, ale również duża odpowiedzialność, by stale spełniać te oczekiwania. Z optymizmem patrzymy w przyszłość, monitorujemy zmieniające się trendy i zachowania konsumenckie, bo to one mają wpływ na decyzje podejmowane przy półce sklepowej. Działając przez ponad 80 lat na polskim rynku, towarzyszyliśmy kilku pokoleniom Polaków, obserwowaliśmy, jak zmieniała się przez ten czas sytuacja w kraju, a co za tym idzie również nasi konsumenci. Z ciekawością obserwujemy podejście generacji Z – jej przedstawiciele są zdecydowanie bardziej świadomi, wymagający i oczekują od marek konkretnych działań odpowiadających na istotne wyzwania społeczne i klimatyczne.
Młode pokolenie w wielu obszarach wyznacza zupełnie nowe, często bezkompromisowe podejście. Dodatkowo żyjemy w czasach bardzo dynamicznych zmian, które również determinują sposób prowadzenia biznesu przez marki. Na jakich działaniach będziecie się skupiać w najbliższej przyszłości?
MP: Z pewnością dalej będziemy rozwijać działania w ramach kampanii "Pomagamy w Gotowaniu i Niemarnowaniu". Dużo zostało już zrobione w kwestii walki z marnowaniem żywności w Polsce, ale daleko jeszcze do pełnej świadomości społecznej w tym temacie. Chcemy, żeby podejście marki WINIARY miało też swoje odwzorowanie w jej portfolio produktowym. Poczyniliśmy już pierwsze kroki w tym kierunku – niedawno w sklepach pojawiły się limitowane edycje "Zup z Uratowanych Warzyw", produkowane z wykorzystaniem pełnowartościowych warzyw o nieidealnych kształtach, które standardowo nie zostałyby użyte przez naszych dostawców. Wprowadziliśmy również produkty pozwalające na wykorzystanie składników, które akurat mamy w lodówce. Przykładem może być nasz "WINIARY POMYSŁ NA… Leczo, z tego, co pod ręką". Rozwijamy również narzędzia dostępne dla konsumentów – oprócz wspomnianych już rozwiązań w postaci My Menu Plan, My Menu IQ, chatbota WINIARKA już niedługo wystartujemy z nową platformą WINIARY Cookbook, która będzie pełnić rolę wirtualnej książki kucharskiej. Można w niej zapisać inspiracje z różnych źródeł – z blogów kulinarnych, kanałów YouTube czy stron internetowych. Możliwe jest też tworzenie indywidualnych notatek i zapisywanie własnych przepisów, np. na ulubione ciasto babci. Wkrótce zdradzimy więcej szczegółów.
Na koniec bardziej osobiste pytanie. Zbliżają się święta Bożego Narodzenia – jakich produktów nie może zabraknąć na pana stole?
MP: Na świąteczne dania czekam cały rok i w tej kwestii jestem tradycjonalistą. Moja ulubiona pozycja w wigilijnym menu to barszcz czerwony, ale ważnym produktem w moim domu jest również Majonez Dekoracyjny WINIARY. Wykorzystuję go w sałatce jarzynowej, którą robimy wspólnie z całą rodziną. Ale przekonuję się też do nowości – zachęcam do zajrzenia na naszą stronę z przepisami, https://www.winiary.pl/przepis/wigilia-i-swieta/. Propozycji jest bardzo dużo, zarówno dla fanów typowych świątecznych potraw, jak i zwolenników różnych modyfikacji czy wegetariańskich propozycji. Trzeba się tylko liczyć z koniecznością wyboru, bo opcje znacznie przekraczają liczbę 12 dań (śmiech).
Źródła:
[1] Źródło: Raport. Nie marnuj jedzenia 2020; PROM, FPBŻ, NCBR.
[2] Tamże.
[3] Źródło: https://biznes.wprost.pl/branze/526609/winiary-najmocniejsza-polska-marka-wsrod-produktow-zywnosciowych.html
Partnerem jest WINIARY