Wariant skrócenia kadencji Sejmu odpada, bo ustawa budżetowa trafiła na biurko prezydenta w terminie. Rząd Donalda Tuska czeka na podpis Andrzeja Dudy. "Problem w tym, że wciąż nie można wykluczyć dużo gorszego z punktu widzenia rządu wariantu, czyli skierowania ustawy do Trybunału Konstytucyjnego, do czego prezydent ma prawo zgodnie z art. 224 konstytucji" - czytamy.
Jeśli prezydent się na to zdecyduje, do czasu rozstrzygnięcia obowiązywać będzie tylko projekt ustawy. Rozmówca "DGP" z rządu zaznacza, że zablokuje to możliwość nowelizowania planu finansowego państwa. Potrzeby takiej nowelizacji nie wykluczał minister finansów Andrzej Domański.
Bo "budżet przygotowany przez rząd Donalda Tuska w dużej mierze musiał bazować na ustawie przygotowanej jeszcze przez rząd Mateusza Morawieckiego. A to oznacza, że nie uwzględnia wszystkich planów obecnej ekipy rządzącej".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Skierowanie budżetu do TK opóźni też wdrożenie podwyżek dla budżetówki w wysokości 20 proc. Te bowiem mogą być ogłoszone i obliczone dopiero po ogłoszeniu ustawy budżetowej w Dzienniku Ustaw.
Dwa preteksty? "Mocno naciągane"
Co miałby zbadać Trybunał Konstytucyjny w sprawie ustawy budżetowej? Według rozmówców gazety z PiS może to być niedopuszczenie do obrad Macieja Wąsika i Mariusza Kamińskiego, a w konsekwencji przegłosowanie ustawy w sposób nielegalny.
"Tyle że to pretekst, który zdaniem wielu prawników wydaje się mocno naciągany z uwagi na to, że mandaty obu polityków są podawane w wątpliwość" - czytamy.
Jest i druga teoria, tzw. budżetu świętych krów, czyli Kancelarii Sejmu i Senatu, Kancelarii Prezydenta, Trybunału Konstytucyjnego czy IPN. Te instytucje same zgłaszają swoje budżety i dopiero na etapie prac sejmowych możliwe są korekty. Nowa większość sejmowa nie ścinała budżetów, ale problem i tak jest. "Swoje plany finansowe instytucje te zgłosiły, zanim rząd zadekretował 20-proc. podwyżki dla budżetówki" - czytamy.
To zaś oznacza, że większe wynagrodzenia z budżetu "świętych krów" i tak obetną ich wydatki na bieżące utrzymanie urzędu.
W ocenie rozmówcy z rządu, z którym rozmawiał "DGP", to również byłby naciągany pretekst do skierowania ustawy budżetowej do TK.
- Wszystko odbyło się w ramach procedury ustalania budżetów świętych krów. Jeśli ktoś chce teraz udowadniać, że efekt tych prac jest niekonstytucyjny, to cóż, niech próbuje - kwituje informator dziennika.