"Marsz o wolność to marsz poparcia dla mądrej i odpowiedzialnej walki z koronawirusem" – takie były postulaty protestu, który rozpoczął się o 12 w sobotę w Warszawie a zakończył przed godziną 18. Demonstranci domagali się się odszkodowań za straty wynikłe z decyzji rządu i skutecznych, selektywnych ograniczeń.
Wcześniej policja przeprowadziła pacyfikację protestu. Użyto gazu łzawiącego, co najmniej jedna osoba jest poszkodowana.
Policja podkreśla, że jedynie odpowiada na agresję ze strony uczestników protestu. Pojawiły się informacje, że do protestu dołączyli pseudokibice oraz tzw. antycovidowcy, którzy już wczoraj skrzykiwali się na forach internetowych.
Sylwester Marczak, rzecznik Komendy Stołecznej Policji w rozmowie z money.pl nie odnosi się do tych informacji. Podkreśla, że dla policjantów nie ma znaczenia kto protestuje, liczy się forma protestu. A ta – jego zdaniem – jest niewłaściwa.
"W przypadkach, gdy policjanci spotykają się z agresją i fizycznymi atakami wykorzystane zostały środki przymusu bezpośredniego, gaz pieprzowy i siła fizyczna. Zatrzymano pierwsze osoby naruszające porządek prawny" - informowały służby prasowe Komendy Stołecznej Policji.
Policja dodała, że gromadzące się osoby były informowane o obowiązujących obostrzeniach sanitarnych. "Legitymowano osoby, które nie przestrzegały tych zasad. Wystawiano mandaty karne. W przypadku odmowy przyjęcia informowano o postępowaniu przed sądem" - podkreślali funkcjonariusze.
Policja nie podaje liczby uczestników protestu.
Postulaty manifestantów
Protestujący przedsiębiorcy domagali się spełnienia trzech warunków. Ich zdaniem rząd musi płacić odszkodowania za straty w majątki prywatnym, jeśli są to skutki jego polityki.
Protestujący mówili, że należy też wprowadzać ograniczenia w miejscach, "które nie generują dochodów i są nie przydatne ani w walce z COVID-19 ani gospodarce np.: w Sejmie, w urzędach, w ministerstwach, w kościołach".
Po trzecie domagali się "selektywnej izolacji dla osób zagrożonych, jeśli się na to zgodzą".
"Dzisiaj szaleństwo i skrajna nieodpowiedzialność rządu zagraża milionom Polaków dużo bardziej niż wirus. Rząd stwarza śmiertelne zagrożenie dla państwa, dla naszego dobrobytu i naszej wolności" – tak na stronie wydarzeń napisał Paweł Tanajno.
Warto podkreślić, że nie jest to jedyny protest, jaki w sobotę odbył się w Warszawie. Przez stolicę przechodzi też marsz środowisk kobiecych, protestujących przeciwko wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego.