Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Mateusz Madejski
Mateusz Madejski
|

Granice (bardziej) otwarte, a problemy stare. "Koniec końców wszystko zależy od funkcjonariusza"

56
Podziel się:

Teoretycznie osoby pracujące po drugiej stronie polskiej granicy mogą bez problemów się przemieszczać w ramach otwarcia ruchu w obszarze przygranicznym. - W praktyce wszystko zależy od funkcjonariusza Straży. Znajoma została odprawiona z kwitkiem, bo ma na umowie niemiecki adres - słyszymy. Straż Graniczna tłumaczy.

O tym, kto trafi na kwarantannę, a kto nie, ostatecznie decyduje zawsze Straż Graniczna.
O tym, kto trafi na kwarantannę, a kto nie, ostatecznie decyduje zawsze Straż Graniczna. (WP)

Przez kilka tygodni Polacy pracujący w Niemczech czy Czechach nie mogli swobodnie przekraczać granicy. Powrót do Polski oznaczał bowiem obowiązkową 14-dniową kwarantannę. Od 4 maja jednak rząd część ograniczeń zniósł - pracownicy mogą bez przeszkód pokonywać granicę, o ile nie pracują w szpitalach czy domach pomocy społecznej.

- Tyle w teorii. W praktyce jest zupełnie inaczej. Znajoma nie mogła na przykład przekroczyć granicy. Funkcjonariusz SG wymagał od niej umowy o pracę. Pokazała, ale widniał na niej niemiecki adres zamieszkania. Więc funkcjonariusz uznał, że znajoma wcale w Polsce nie mieszka i zwolnienie z kwarantanny jej nie dotyczy - opowiada nam mieszkanka pogranicza.

Skąd niemiecki adres na umowie? W połowie marca polski rząd wprowadził obowiązkową kwarantannę dla pracowników. Trzeba było się więc zdecydować - albo zostać w Niemczech i pracować, albo wrócić do rodziny do Polski. Ci, którzy zostawali w Niemczech, często podawali w umowach tymczasowe adresy niemieckie.

Zobacz także: <a href="https://portal.abczdrowie.pl/koronawirus">Koronawirus</a> w Polsce. Ruch lotniczy jeszcze długo nie wróci. Obejrzyj wideo:

- I teraz przez coś takiego wiele osób nie może wrócić do kraju - komentują mieszkańcy pogranicza, zaznaczając, że często "zależy to od widzimisie funkcjonariuszy".

Co na to Straż Graniczna? Rzeczniczka Nadodrzańskiego Oddziału SG wyjaśnia: do zwolnienia z kwarantanny wystarczy umowa o pracę w Niemczech, a niemiecki adres nie powinien być problemem.

- Można pokazać funkcjonariuszowi też szereg innych dokumentów. Na przykład umowę na czas określony, umowę dla pracowników sezonowych, a nawet zaświadczenie od pracodawcy. Na tej podstawie można też wjechać do Polski bez obowiązku kwarantanny - przekonuje w rozmowie z money.pl major Joanna Konieczniak.

Przyznaje jednak, że ostateczną decyzję o wpuszczeniu każdej osoby podejmuje funkcjonariusz SG. Major Konieczniak wyjaśnia, że ostatnie rządowe rozporządzenie o częściowym otwarciu granic bywa nadużywane. Na przykład przez polskie rodziny, które od dawna mieszkają i pracują na terenie Niemiec. Teraz wiele z nich chce wjechać do Polski, by odwiedzić dalszą rodzinę lub by zrobić zakupy.

Tymczasem rzeczniczka oddziału SG przypomina: zwolnienie z kwarantanny dotyczy tylko i wyłącznie pracowników. I rolą funkcjonariusza SG jest właśnie sprawdzenie, kto jedzie to pracy, a kto chce przekroczyć granicę w innym celu.

"Łatwiej się zarazić w Warszawie"

Obowiązek przechodzenia kwarantanny nadal mają pracownicy ochrony zdrowia czy domów pomocy społecznej. - Nie mogę tego zrozumieć. W Niemczech epidemia wygasa, w Czechach jest o połowę mniej zakażeń niż w Polsce. Podobnie najmniej dotknięte epidemią są obrzeża Polski. Bardziej ryzykowna jest obecnie podróż do Warszawy niż ruch przygraniczny - napisał na serwisie społecznościowym lekarz, który pracuje na pograniczu polsko-niemieckim.

W bardzo trudnej sytuacji jest też pani Urszula Rusiecka. Mieszka pod Żaganiem, pracuje w domu seniora w Bad Muskau. - Trzy tygodnie pracuję w Niemczech, potem idę na 14-dniową kwarantannę. Jest to o tyle problem, że mam dwójkę dzieci, w tym jedno z niepełnosprawnością. Gdy pracuję za Odrą, dziećmi zajmują się moi rodzice. Gdy wracam do domu, cała nasza piątka musi być na kwarantannie. I tak w kółko. Niestety, nie mam pojęcia, kiedy to może się skończyć - opowiada pielęgniarka w rozmowie z money.pl.

Dodaje, że na rękę poszedł jej niemiecki pracodawca, który zaoferował dość elastyczne godziny pracy. - Mogę też liczyć na sąsiadów, którzy pomagają na przykład z zakupami. Niestety, nie mogę liczyć na polski rząd. Nie mogę też liczyć na pomoc policji. Ponoć w niektórych miejscach w kraju funkcjonariusze pomagają w robieniu zakupów. Cóż, u nas tylko sprawdzają, czy przestrzegamy kwarantanny - mówi Urszula Rusiecka.

Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.

Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(56)
WYRÓŻNIONE
M.S
5 lata temu
Otworzyć granicę.
rodaczka
5 lata temu
Leczcie się na głowę a nie na koronawirusa. Polacy to jednak zaścianek Europy. Wasze poglądy są jednak żałosne. Zero empatii dla tych którzy do domu nie mogą wrócić. Wstyd za polską naturę i zawiść.
Laura
5 lata temu
A to panowie funkcjonariusze nie wiedzą, że jeśli ktoś pracuje w Niemczech i ma niemiecką umowę o pracę to musi mieć niemiecki adres zameldowania
NAJNOWSZE KOMENTARZE (56)
izpz
5 lata temu
Funkcjonariusze SG usiłują pokazać wszem i wobec, że są w ogóle do czegokolwiek potrzebni. Tę formację już dawno należało rozwiązać, a ludzi, sprzęt i środki budżetowe przekazać Policji. Oczywiście, na wschodniej granicy powinny pozostać istniejące struktury, ale jako komendy czy komisariaty Policji Granicznej - czyli wyspecjalizowanego rodzaju Policji jak policja wodna itp. Oddział Morski SG powinien zostać przekazany do dyspozycji właściwych Urzędów Morskich (bo w polskich warunkach głównym zadaniem tych jednostek nie jest kontrola granicy, ale strefy ekonomicznej - walka z nielegalnymi połowami, zanieczyszczaniem wód itd.). Jednostki górskie - do dyspozycji Straży Pożarnej jako jednostki ratownictwa górskiego. A ci z granicy z Niemcami i Czechami po prostu przeniesieni do zwykłych jednostek Policji. Aha, jeszcze ci z lotnisk - powinni być przeniesieni do Służby Celnej, która by przejęła ich zadania w zakresie kontroli migracyjnej. Nie byłoby bezsensowego dublowania logistyki, utrzymywania nadmiernych etatów (np. dziś na takim lotnisku w Warszawie utrzymuje się stany z myślą o szczycie ruchu, a przez całą resztę "wopiki" się nudzą.). No i poszłoby do wycięcia ileśtam etatów w "czapie".
Andrzej
5 lata temu
A dlaczego nie ma epidemi wśród sklepowych ? Tam da kontakty z setkami osób każdego dnia ten nasz rząd coś źle kontroluje bo jak to jest możliwe ze masz kontakt z tyloma osobami i nic się nie dzieje moim zdaniem WHO coś kręci
Maniek.
5 lata temu
Co to jest kwarantanna? Chyba nie wszyscy wiedzą co to jest. Proponuję chory rząd i ten cały PiS trzymać w kwarantannie min 10 lat
garry
5 lata temu
Codziennie tysiące kierowców TIR i tych do 3,5t rozwozi po UE towary mając po drodze kontakt w spedycjach ,w magazynach na parkingach i jest Ok a ty nie możesz bo jesteś trędowaty ... tok myślenia a raczej nie tok ...
Michu
5 lata temu
Skoro widnieje adres zamieszkania w Niemczech to oznacza że mieszka w Niemczech. Czego tu można nie zrozumieć
...
Następna strona