Nowe obostrzenia to efekt rosnącej od kilku tygodni liczby wykrywanych przez Grecję przypadków koronawirusa.
Kraj ten jednak wciąż jest jednym z najmniej dotkniętych przez epidemię. W sumie w Grecji od początku roku odnotowano bowiem "zaledwie" nieco ponad 40 tysięcy przypadków koronawirusa. Dla porównania - w Polsce na taki wynik "pracujemy" ledwie dwa dni. W Grecji w ostatnich dniach liczba codziennych przypadków przekraczała tysiąc.
Mimo to władze Grecji zdecydowały się na radykalne kroki. Północna część kraju będzie zamknięta przez dwa tygodnie.
Dotyczą one m.in. zawieszenia od wtorku ruchu lotniczego z i do Salonik, przedłużenie godziny policyjnej od północy do godziny 5. Na miesiąc zamknięte zostaną ponadto restauracje i bary na najbardziej zaludnionych obszarach kraju.
Grecja to kolejny kraj, który decyduje się na radykalne kroki i zamknięcie kraju. Wcześniej podobny ruch wykonała chociażby Wielka Brytania. Tam lockdown rozpocznie się w najbliższy czwartek.
Oznacza to, że mieszkańcy mają zostać w domach. Mogą je opuszczać tylko w wyjątkowych i uzasadnionych przypadkach, np. gdy idą do pracy. Zakazane są także spotkania towarzyskie "osób z różnych gospodarstw domowych". Zamknięte mają zostać wszystkie puby, bary i restauracje, a także sklepy z wyjątkiem tych, które sprzedają artykuły pierwszej potrzeby.
Z kolei we Francji rząd do 1 grudnia wprowadził m.in. zakaz wychodzenia z domu bez pozwolenia. Decydując się na opuszczenie mieszkania należy nosić ze sobą certyfikat usprawiedliwiający wyjście z domu, zawierający szczegółowe dane osobowe, określony cel wyjścia i godzinę. Dla rekreacji będzie można wyjść z domu tylko na godzinę i oddalić się tylko na kilometr.