Wakacje na greckich wyspach mogą okazać się problematyczne - pisze "Rzeczpospolita". Na niektórych wyspach, jak choćby Rodos, już wprowadzono status "pomarańczowy". Jeśli nie poprawi się sytuacja pandemiczna, może zostać wprowadzona godzina policyjna oraz inne obostrzenia, tak jak to się stało na Mykonos.
Ta groźba z kolei skutecznie zniechęca turystów, z której żyje jeden na pięciu Greków. Widać to już po rezerwacjach w hotelach.
Jak wskazuje dziennik, liczba dziennych rezerwacji na sierpień wyraźnie spadła, a najwięcej wątpliwości jest w przypadku przyjeżdżających z Niemiec, Szwecji i Wielkiej Brytanii.
Sytuacja branży turystycznie ewidentnie się pogarsza. Nadzieje związane z sezonem 2021 słabną. Poprzedni rok przyniósł lockdown i poważne straty.
Już w połowie lipca Grecja nie radziła sobie w walce z pandemią. Zaostrzono przepisy. Bez paszportu covidowego może być nam w tym roku ciężko o udane wakacje.
Przypomnijmy, że od 15 lipca osoby niezaszczepione w wielu miejscach muszą okazać negatywny test przy wstępie do pomieszczeń zamkniętych, tj. klubów, dyskotek, sal koncertowych itp., ale także w przypadku kin plenerowych i teatrów, w których gromadzą się duże tłumy.
Jeżeli cały południowy region Morza Egejskiego Europejskie Centrum Zapobiegania i Kontroli Chorób Zakaźnych ogłosi strefą "czerwoną", branża turystyczna poważnie to odczuje.
Już teraz, zgodnie z prognozami Banku Centralnego Grecji przedstawionymi przez "Rzeczpospolitą", odbudowa turystyki potrwa przynajmniej dwa-trzy lata.
Aby powrócić do poziomu dochodów sprzed pandemii (18 mld euro) Grecję musi odwiedzić 33 mln turystów. Prognoza dochodów z turystyki na 2021 to 3,2 mln euro, a więc zaledwie 40 proc.w stosunku do 2019 roku.