Marek Falenta został skazany na karę 2,5 roku pozbawienia wolności za zlecenie podsłuchiwania polityków i biznesmenów w restauracjach.
Złożył już dwa wnioski o ułaskawienie. "Rzeczpospolita" dotarła do treści trzeciego, w którym Falenta wprost pisze, że jeśli nie zostanie ułaskawiony, wskaże ludzi, na zlecenie których działał - a może to uderzyć w PiS, ostrzega były biznesmen.
Afera podsłuchowa. Marek Falenta w rękach policji
„W hiszpańskim więzieniu »gnije« człowiek, który wierzył w sprawę pt. Polska uczciwa i sprawiedliwa. Zrobił, co do niego należało, wywiązał się ze wszystkich złożonych obietnic i został okrutnie oszukany przez ludzi wywodzących się z Pana formacji. Obiecali wiele korzyści i łupów politycznych. Czekałem lata codziennie łudzony, że niebawem nadejdzie dzień, w którym zostanę przez Pana ułaskawiony. Nie widać nadziei na jego nadejście. Proszę potraktować ten list jako ostatnią szansę na porozumienie się ze mną. Nie zamierzam umierać w samotności. Ujawnię zleceniodawców i wszystkie szczegóły" – pisze Falenta.
Poprosił o udzielenie mu statusu świadka koronnego, ale od razu zastrzegł, że nie wierzy w taki scenariusz. Zapewnił, że ma w posiadaniu kolejne nagrania, w tym rozmowy Mateusza Morawieckiego z prezesem banku PKO BP Zbigniewem Jagiełłą.
Wyznaczył prezydentowi miesiąc na ustosunkowanie się do żądań. W przeciwnym razie – spełni swoje groźby.
Z Kancelarii Prezydenta przez prokuraturę trafił do Sądu Okręgowego w Warszawie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl